niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 19.

Posłuchaj:)
Godzina 8:00. Podnoszę się z łóżka, moje ciało nie ma już ochoty spędzać w nim ani minuty więcej. Choć noc minęła mi pod znakiem przemyśleń i nie zmrużyłam oka więcej niż na 2 godziny mój organizm nie czuje wielkiego zmęczenia, wręcz przeciwnie jest gotowy do normalnego funkcjonowania. Na orzeźwienie biorę krótki chłodny prysznic i owinięta w ręcznik wychodzę z łazienki w poszukiwaniu ubrań. W trakcie moich poszukiwań ktoś delikatnie puka do drzwi mojego pokoju.
- Proszę. - wypowiadam nie przerywając szukania.
- Nie obudziłam cię prawda? - Janett pyta wychylając się za drzwi.
- Nie, nie już nie spałam.
- Zejdziesz na śniadanie? Właśnie przygotowałam omlety.
- Daj mi pięć minut. Na omlety zawsze mam ochotę. - uśmiecham się oblizując usta, zabieram ciuchy i zamykam się w łazience. Tak jak obiecałam, dokładnie po pięciu minutach ubrana i z lekkim makijażem schodzę na śniadanie. Przy drzwiach spotykam Nialla ubierającego buty i szykującego się do wyjścia.
- O Niall hej. - uśmiecham się do chłopaka. - Już wychodzisz?
- Tak, już za dużo użyłem waszej gościnności. - blondyn posyła mi promienny uśmiech.
- Naszej.? Tak na prawdę nie wiedziałam ze w ogóle tu jesteś. Może zostaniesz na śniadaniu? - pytam wchodząc do kuchni.
- Nie właśnie zjadłem pyszne omlety Janett. - spogląda na brunetkę która właśnie zmywa naczynia.
- Tak wiem że są pyszne! Nie musisz tego powtarzać. - Janett odwraca się i wystawia mu język.
- To co, do zobaczenia. - Niall macha mi ręką na pożegnanie i rusza w kierunku drzwi. Za nim podąża Janett. Rozmawia z blondynem jeszcze chwile by po chwili pożegnać go całusem w policzek i odprowadzić wzrokiem.
- Kto by pomyślał, teraz się przyjaźnicie a kiedyś był twoim największym wrogiem. - uśmiecham się do brunetki i wkładam kolejny kawałek omleta do ust.
- Sama jestem w szoku że tak to się potoczyło. - Janett zabiera swój kubek z kawą i siada na przeciwko mnie. -  A co z Tobą?
- Ze mną? - lekko mrużę oczy nie wiedząc o co chodzi.
- Z Tobą i Louisem.
- Hmmmm... A jak ma być, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. - wbijam swój wzrok stojącego przede mną omleta. Próbuje przełknąć kolejny kawałek, jednak straciłam apetyt.
- Rozmawiałaś z nim choć?
- Janett zrozum że ja nie chce niszczyć tego co jest między nim a Eleonor. Jeśli bym coś z tym zrobiła straciłam by go nie tylko jako chłopaka ale także jako przyjaciela! - odkładam widelec i spoglądam na Janett.
- Wolisz cierpieć? Chcesz doprowadzić się do takiego stanu jak Madelin? Przecież niedawno walczyłaś o to by z tego wyszła.!
- Ale Harry ją kochał! A ja nie wiem co czuje do mnie Louis! Nie chce niszczyć tego co już między nami jest!
***
Próbuje skupić się nad pisaniem pracy magisterskiej, jednak nie jestem w stanie. W głowię ciągle mam ostatnią rozmowę z Janett. Co jeśli ma rację. Co będzie gdy w końcu doprowadzę się do takiego stanu? Będzie to tylko i wyłącznie moja wina. Jednak strach przed utratą przyjaciela nie pozwala mi zrobić tego co mój rozum uważa za słuszne. W tej sprawie co mam robić dyktuje mi serce i tylko jego staram się słuchać. Odrywam się na chwilę od pisania co i tak nie idzie mi najlepiej. Od kilku dobrych minut jestem sama w mieszkaniu, jednak ta samotność nie trwa długo. Słysząc dzwonek do drzwi podrywam się z wygodnego fotela i ruszam w kierunku drzwi wejściowych.
- Cześć Veronic. - za drzwi wyłania się twarz Louisa.
-  Ooo cześć. - nie kryje tego że nie spodziewałam się jego obecności tutaj.
- Mogę wejść? - w jego głosie wyczuwam nutę smutku. Bez chwili zastanowienia wpuszczam chłopaka do środka.
- Ona ze mną zerwała! - mówi stojąc w salonie.
- Kto?
- Eleonor!
_____________________________
Nie najlepszy jakościowo ale potrzebny do dalszego rozwoju akcji. Pozdrawiam:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz