wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 15.

Posłuchaj:)

*Veronic*
- Z nami? Czemu przecież my się przyjaźnimy. - spoglądam na Louisa.
- No właśnie. Dlatego chce usłyszeć od ciebie prawdę! Veronic, powiesz mi dlaczego tak szybko wyszłaś? - kolejny raz zadaje mi pytanie. Nie wiem co powiedzieć, wiem jednak ze na pewno nie mogę powiedzieć mu prawdy. Nie chce zniszczyć jego związku przez jakieś moje głupie uczucia.
- Louis uwierz mi, na prawdę źle się w tedy czułam, nie wiedziałam że cię to urazi. Przepraszam. Jeśli tylko chcesz jutro możemy wyskoczyć na obiad z Eleonor. - kolejny raz kłamię, tym razem staram się być na prawdę przekonywującą.
- Na prawdę?! To super. Bo wiesz chciałbym że byś zaprzyjaźniła sie z Eleonor. Zależy mi na tym. - uśmiecha się na prawdę serdecznie, a w moje serce trafia ogromny głaz który rozbija ja na milion drobnych części. - To co jesteśmy umówieni na 14. Wpadniemy po ciebie. - całuje mnie delikatnie w policzek i opuszcza mieszkanie.
***
Po nie przespanej nocy szykuje się do wyjścia. Lekkim makijażem próbuje zatuszować ciemne cienie powstałe pod oczami. Pociągam smukłe rzęsy tuszem i wychodzę z łazienki. Spoglądam na zegarek 13:40. Przede mną piętnaście minut na rozmyślanie. Na ułożenie sobie przebiegu całego obiadu. Do kubka nalewam soku i wypijam duszkiem, próbuje opanować swoje zdenerwowanie. W duchu mam nadzieje ze wszystko pójdzie w porządku i dam radę przekonać Louisa że na prawdę cieszę się jego szczęściem. Chce żeby w to uwierzył. Moim planem jest choć w drobnym stopniu zaprzyjaźnić sie z dziewczyną mojego przyjaciela, tak by on był z tego szczęśliwy. Równo o godzinie 14:00 słyszę pukanie do drzwi. Ze stołu zabieram portfel, telefon chowam do kieszeni a na nogi ubieram ulubione czerwone Conversy i ze sztucznym uśmiechem otwieram drzwi.
- Gotowa? - wita mnie całusem w policzek uśmiechnięty Louis.
- tak. - uśmiecham się.
- Cześć - Eleonor uśmiecha się serdecznie i całuje mój policzek na powitanie.
- To co idziemy? Panie przodem. - Lekko podekscytowany Louis przepuszcza nas na schodach i wspólnie schodzimy przed budynek by wolnym krokiem udać się do restauracji oddalonej od mojego mieszkania niespełna 15 minut. Wchodząc zajmujemy wcześniej zamówiony stolik i każdy z nas składa zamówienie. Cały obiad przebiega w miłej atmosferze którą staram się podtrzymać i wytrzymać jak najdłużej. Widok uśmiechniętego Louisa, a przede wszystkim szczęśliwego, z jednej strony cieszy z jednej trochę boli. Z każdą chwilą przekonywałam się do brunetki. Dziewczyna na prawdę jest bardzo miła i widać że patrzy na Louisa z miłością.
- To ja was przeproszę, za chwilkę wracam. - Louis uśmiecha się i odchodzi od stolika.
- Kochasz go? - pytam brunetkę, chcę otrzymać potwierdzenie na swoje ostatnie myśli.
- Jak nikogo innego. Jest dla mnie najważniejszą osobą w życiu. - dziewczyna uśmiecha się serdecznie lekko rumieniąc. Próbuje powstrzymać swoje łzy. - Veronic wszystko w porządku.? - dziewczyna pyta widząc kilka łez spływających po moim policzku.
- Tak, w jak najlepszym. - próbuję uśmiechnąć się szybko ocierając łzy.
- To dlaczego płaczesz?
- To łzy szczęścia. - okłamuję brunetkę. - Widok tak szczęśliwego przyjaciela cieszy. - staram się jak najradośniej wypowiedzieć te słowa tym samy zabijając ostatki nadziej na bycie z Louisem.
- Myślisz że on mnie też kocha tak jak ja jego? - dziewczyn zaskakuje mnie tym pytaniem.
- Widać ze znaczysz dla niego wiele. - wypowiadam niemal szeptem. Przepraszam dziewczynę i odchodzę od stołu z zamiarem udania sie do toalety. Po drodze mijam Louisa. Po kilku chwilach tłumaczenia ze nic mi nie jest a Eleonor mu wszystko wyjaśni chłopak pozwala udać mi się do toalety. Zamykam się w jednej z kabin i zanoszę się cichym płaczem. Tak bardzo chciałabym być na miejscu Eleonor, ale nie chce niszczyć tak wspaniałej miłości jaka jest między nimi. Ocieram łzy wychodzę z toalety, moim oczom ukazuje się twarz lekko zmieszanej Eleonor.
- Veronic powiesz prawdę? - dziewczyna podchodzę bliżej mnie i pyta ciepłym głosem.
- Nic, na prawdę nie powinniście się mną martwić. - ocieram łzy i wyciągam z torby krem.
- To chodzi o mnie prawda? - dziewczyna spuszcza głowę. - Wiem ze nie kocham go tak bardzo jak on kocham mnie. Nie potrafię! - po jej twarzy spływa łza. Jej słowa są dla mnie nie małym szokiem. Nie zauważyłam nic co by mogło wskazywać na to że nie kocha go tak mocno jak on ją.
- Ale to w cale nie chodzi o ciebie.  - próbuje ją pocieszyć za razem okłamując. - Dzieje się ostatnio wiele złych rzeczy w moim życiu. A wy, wy na prawdę się kochacie. Nie widzę nic co by wskazywało na to ze go nie kochasz. - kolejny raz sam zadaje sobie ból.
- Kocham Louisa, jednak kocham go jak brata! - Brunetka wypowiadając te słowa zamyka się w łazience.
________________________
Dziś dwa bo to ma być wynagrodzeniem za moją tygodniowa nieobecność;***

1 komentarz:

  1. Super ! Ciekawe co się wydarzy dalej :)
    I w wolnej chwili zapraszam do mnie : http://lifechangeseveryminute.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń