czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 24.

Muzyka.
*Jeanett*
Ciche pukanie do drzwi mojego pokoju odrywa mnie od pisania kolejnej części jeszcze nie skończonego artykułu. Mimo tak późnej pory nie jestem w stanie zasnąć. W mojej głowie pojawił się świeży pomysł który nie pozwolił mi się położyć bez jego wcześniejszego napisania.
- Proszę! - odrywam się od pisania i odwracam się na krześle w stronę drzwi.
- Chciałem tylko oddać gitarę! - za drzwi wyłania się dobrze mi znana blond czupryna. Chłopak odstawia gitarę na jej poprzednie miejsce i podchodzi do mnie zerkając na laptopa. Jednak widząc jakie są jego zamiary szybko go zamykam.
- Nie ma czytania ! - uśmiecham się do niego.
- Tak wiem,przeczytam w gazecie. - uprzedza moje słowa i odwzajemnia uśmiech. - A jak się czujesz? - pyta i siada na rogu mojego łóżka.
- Dobrze, bardzo dobrze. Czemu pytasz? - spoglądam w jego błękitne oczy przepełnione troską, troską o mnie. Ta troska daje mi pewność że na prawdę jest dla mnie prawdziwym przyjacielem.
- Bo wiesz martwię się!
- Na prawdę nie musisz. Wszystko jest w porządku. - delikatnie się uśmiecham.
- Wiem, ale i tak zawsze będę się martwił! I pamiętaj ze zawsze możesz na mnie liczyć. - wstaje i podchodzi bliżej mnie. - A teraz Dobranoc bo już bardzo późno! - delikatnie całuje mnie w czoło i wychodzi z pokoju. Zapisuje plik z moim artykułem i wyłączam laptopa. Zrzucam z ramion ciepły swetr i kładę się do wygodnego łóżka. Nagle przed moimi oczami pojawiają się czarne plamy i bardzo mocno kręci mi się w głowię. Wiem że dzieje się ze mną coś bardzo nie dobrego.
*Madelin*
Czuje przyjemne ciepło które płynie od wtulonego w moje plecy loczka. Uśmiecham się pod nosem, poprawiam poduszkę i czuje jak chłopak obejmuje mnie mocnej rękami.
- Harry, myślisz że się udało? - pytam chłopaka, przy okazji sprawdzając czy śpi.
- Jestem pewien że tak! - szepcze mi do ucha, czym wywołuje u mnie przyjemny dreszczyk.
- Mam troszkę wyrzuty sumienia ze zrobiliśmy to podstępem. - przekręcam się by ułożyć się wygodnie na plecach.
- Masz wyrzuty sumienia że pomogliśmy im zrozumieć że się kochają? - Harry wpatruje się we mnie swoimi zielonymi tęczówkami, podpierając się na łokciach.
- Jak tak to przedstawiłeś to już teraz nie mam wyrzutów.  - uśmiecham się szeroko.
- Kocham tą twoją głupotę! - wystawia szereg swoich białych ząbków.
- Dzięki! - mówię  z nutką złości w głosie i odwracam się do chłopaka z powrotem plecami.
- Przecież wiesz że nie powiedziałem tego złośliwie! - obejmuje mnie mocno rękami w pasie a ustami muska moją szyję, wcześniej odgarniając z nie długie blond włosy. - Kocham cię za wszystko! - szepcze do ucha i całuje w skroń.
- Lubię jak to mówisz! - odwracam się w jego stronę z uśmiechem wymalowanym na buzi.
- Lubisz eis ze mną drażnić? - bawi się kosmykami moich włosów.
- Bardzo! - wbijam palce w jego brzuch i przygryzam dolną wargę. Chłopak tylko się uśmiecha, by po chwili  rozpocząć łaskotanie mojego drobnego ciała. Nie mogę opanować swojego śmiechu. Brunet robi to, bo dobrze wie że mam łaskotki niemal że w każdym  zakamarku ciała. Ma być to taka drobna kara za to, ze lubię się go drażnić.
- Proszę,,proszę dość. -mówię pomiędzy falami nie opanowanego śmiechu. Harry spełnia moją prośbę przestaję, jednak obejmuję mnie tak mocno że nie mogę się ruszyć.
- Nie będziesz się ze mną drażnić? - pyta rozdmuchując moją grzywkę, która przysłoniła mi oczy.
- Postaram się. - uśmiecham się szeroko i składam chłopakowi całusa.

wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 23.

Muzyka
* Veronic*
 - Która godzina? - pyta Zayn i szuka po kieszeniach swojej komórki.
- A chyba coś po 22.. - odpowiada Liam. - O boże już 2 w nocy!
- Cooo?? Ale się zasiedzieliśmy. - uśmiecha się Louis i spogląda na mnie. - Trzeba się zbierać. - podnosi się z podłogi a za nim reszta chłopaków.
- A wy gdzie? - pyta Madelin.
- No do domu nie?!
- Taaa... bo już was puszcze! W życiu nie pozwolę byście tłukli się przez pół miasta o drugiej w nocy! - stuka się teatralnie w głowę. - Zaraz wam tu miejsce zrobimy! - uśmiecha się i rozkłada wielką sofę. Razem z Janett sprzątamy wszystko z małego stolika i już mamy miejsce do spania.
- Proszę dwóch prześpi się na sofie, a dwóch na fotelach. - Madelin podpiera ręce pod boki.
-  A gdzie piąty? - pyta Niall.
- Tak pomyśl,, Harry jest z Madelin... - tłumacze powoli.
- Ok, nie było pytania. - uśmiecha się blondyn.
- Proszę tu są koce i poduszki, łazienka jest na końcu korytarza, a ja idę spać. - Janett rzuciła rzeczy na podłogę i ruszyła w kierunku swojego pokoju. - Dobranoc. - uśmiecha się i znika w pokoju.
- To ja też się żegnam. Miłej nocy. - posyłam chłopakom serdeczny uśmiech i podążam w kierunku mojego pokoju. Po szybkim prysznicu kładę się do sporego łóżka ubrana w moją piżamkę w serduszka. Próbuje zasnąć, lecz moje powieki nie chcą się zamknąć a w głowię ciągle ta sama myśl. Czy to dobry pomysł by powiedzieć o swoich uczuciach? Zmęczona ciągłym myśleniem na ten temat, podniosłam się i udałam się w kierunku kuchni. Wyciągnęłam z szafki szklankę i wypełniłam ją do połowy wodą mineralną. Zabrałam szklankę i usiadłam przy dużym stolę. Błądziłam palcem po krawędziach szklanki zastanawiając się nad tym wszystkim co ostatnio dzieje się w moim życiu.
- Też nie możesz spać? - z zamyślenia wyrywa mnie Liam, który wchodzi do pomieszczenia i siada na stołku na przeciwko mnie.
- Za dużo myśli błądzi po mojej głowie. - wysilam się na drobny uśmiech w jego stronę.
- O kimś? - spogląda na mnie.
- Czemu tak sądzisz? - próbuje ukryć drobne rumieńce które pojawiły się na mojej twarzy. Byłam zdziwiona ze tak szybko odkrył moje myśli.
- Bo chyba wiem o kim! - uśmiecha się delikatnie w moja stronę.  Nie mówi tego złośliwie, wiem ze chce tylko powiedzieć to co sam zaobserwował.
- Tak bardzo to widać?
- Widać w twoich oczach, ty coś czujesz prawda. - spogląda głęboko w moje tęczówki próbując znaleźć w nich odpowiedź.
- Pewnie nie muszę odpowiadać. - mówię gdy widzę ze na jego buzi pojawia się uśmiech. - Myślisz ze on o mnie też czasem myśli?
-  Tak mi się wydaję. Bo gdy jest przy Tobie ma takie radosne oczy. Co jest między wami?
- Przyjaźń.
- Dla mnie to coś więcej niż przyjaźń! - uśmiecha się i zostawia mnie samą. Nie wie tylko ze zostawia mnie z większą liczbą myśli i pytań które znów męczą moją głowę. Podnoszę się z krzesła i wolnym krokiem wracam do swojego pokoju. Z zapaloną świecą w ręce, siedzę  na łóżku i przyglądam się w ruchy drobnego płomyka. Analizuje słowa Liama, co miał na myśli mówiąc ze to coś więcej. Nagle słyszę cichy szmer na korytarzu, a po chwili pukanie do moich drzwi.
- Proszę. - mówię pół szeptem.
- Widziałem światło w pokoju, czemu nie śpisz? - do mojego pokoju wchodzi Louis.
- Jakoś nie mogę. A ty?
- Też, - uśmiecha się.
- Widzisz.. Ale chciałem z Tobą porozmawiać. - powiedział nieśmiało.
- Słucham. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Chciałem podziękować za wszystko! Jesteś dla mnie bardzo ważna. - szeroko się uśmiecha a na jego policzkach pojawiają się drobne rumieńce.
- Przyjaciele zawsze powinni sobie pomagać. - odwzajemniam uśmiech.
- Tak,, - Louis spuścił wzrok, a jego oczy straciły ten swój blask. -  To ja już pójdę spać. - wysila się na uśmiech i wycofuje się z pokoju.
- Poczekaj! - wstaje z łóżka i biorę głęboki oddech. - Louis, jaaa Kocham cię! - wyszeptałam,miałam nadzieje ze nie usłyszy. Brunet odwrócił się w moją stronę i podszedł bliżej. Spojrzał w moje tęczówki, w jego oczach zauważyłam milion drobnych iskierek, po prostu mocno mnie przytulił.
- Ja też cie kocham! - wyszeptał do mego ucha i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 22.

Muzyka.
* Madelin*
- Kto przychodzi? - za drzwi kuchni wyłania się Janett.
- Całe One Direction. ! - uśmiecham się.
- Czyli trzeba przygotować więcej jedzenia. - teatralnie opuszcza ręce ze zmęczenia i wraca do kuchni w celu przygotowania czegoś dobrego.
- Madelin ja nie jestem w stanie mu tego powiedzieć! - Veronic spogląda na mnię ze strachem w oczach.
- Nie musisz dziś! Dobrze zastanów się nad tym by nie popełnić jakiegoś błędu. - ściskam dłoń dziewczyny i podnoszę się na dźwięk dzwonka do drzwi. - O tak mamy gości.- uśmiecham się i podbiegam do drzwi.
- Cooo?! Już,, ale ja nie zdążyłam przygotować jedzenia. - jęczy Janett i szybko wrzuca jaki kol wiek popcorn do mikrofalówki.
- Cześć! - otwieram drzwi a moim oczom ukazuje się uśmiechnięta twarz Nialla a za nim stojąca reszta chłopaków.
-  Hej. - odwzajemniam uśmiech. - Fajnie ze jesteście, wejdźcie. - uchylam szerzej drzwi i wpuszczam ich do środka. Zamykam za nimi drzwi, odwracam się w stronę salonu i czuje na swoich ustach ciepły smak ust Harrego.
- Wiesz że się stęskniłem. - uśmiecha się słodko i jeszcze raz składa ciepły pocałunek na moich wargach.
- Czuje. - uśmiecham się i  wymijam chłopaka ciągnąc go do salonu.
- To co wieczór filmowy? - uśmiecha się Zayn.
- tak i pewnie Horror!? - spogląda na niego Veronic.
- Oczywiście.!
- To ja idę po koc. - Veronic wychodzi i wraca po dwóch minutach z ogromnym kocem.
- Ale podzielisz się tym kocem co? - za drzwi kuchennych wyłania się głowa Janett.
- Oczywiście. - uśmiecha się i siada wygodnie na wielkiej kanapie.
- To ja wybieram Horror. - uśmiecha się Liam i podchodzi do półki z płytami DVD.
- Janett chodź! Zaczynamy . - krzyczy na cały głos Niall.
- Chwila. No chyba coś do jedzenia robię, nie!? - odkrzykuje.
- Idę ci pomóc. - uśmiecha się Niall i wbiega do kuchni.
- Tak,, ci co najwięcej jedzą przygotowują właśnie jedzenie. - uśmiecham się i siadam obok Harrego na podłodze.
- Przynajmniej będzie tego dużo!
- I tak zjedzą większość. - kończy naszą rozmowę Veronic.
- Chodźcie bo włączam film! - krzyczy Liam a z kuchni wychodzą Janett i Niall niosąc pełne ręce jedzenia. Rozsiadają się wygodnie na kanapie obok Louisa i Veronic. Janett przykrywa się wraz Veronic kocem pod samą szyje a ja wtulam się w ramę Harrego. Chłopak tylko delikatnie się uśmiecha i obejmuje mnie ramieniem.
Po 30 minutach wspólnego oglądania Horror okazuje się nie być wcale taki straszny, a to za sprawą Veronic i Janett które komentowały go na swój sposób.
- Jakie licho cię tu przygnało? - krzyczy Janett gdy jeden z duchów wychodzi z szafy.
- Osiołki. - uśmiecha się Veronic a cała reszta wybucha śmiechem.
- Takie Horrory to ja mogę oglądać. - uśmiecham się i mocniej wtulam się w Harrego nie mogąc opanować swojego śmiechu. Jednak nasza radość nie trwa długo, nagle gasną wszystkie światła i siedzimy w ciemności.
- Czy tylko ja widzę ciemność? - dopytuje się Janett.
- Dlaczego wyłączyli światło? Ej a wy się nie boicie? - szepta Veronic z lekkim strachem w głosie.
- Idę poszukać jakiś świeczek. - Janett wstaje i przechodzi przez oparcie kanapy. Jednak jej zejście nie udało się bo w ciemności zahacza nogą o oparcie kanapy i ląduje z hukiem na podłodze.
- Ała.. - jęczy leżąc na podłodze.
- Nic ci się nie stało? - Niall próbuje przejść tą samą drogą co Janett i sprawdzić czy nic jej nie jest, ale jego próba tak samo się kończy. Blondyn ląduje obok Janett.
- To ja zapytam o to samo, nic ci nie jest? - wypowiada ze śmiechem Janett.
- Wesoło wam tam na dole co? - Veronic wyciąga z kieszeni telefon i świeci po leżących na podłodze Janett i Niall'u.
- Bardzo. - odpowiada Niall nadal się śmiejąc.
- Tak, ale przypominam ze my tu umieramy na brak światła! - poruszała telefonem i wróciła na swoje miejsce.
- No już wstaje. - Janett podnosi się z podłogi, pomaga wstać Niallowi i razem po omacku ruszają w kierunku kuchni. Po chwili wracają ze świecami w dłoni. Podają każdemu z nas po jednej i wspólnie siadamy do okoła małego stolika. Zapada cisza. Nasze twarze błyszczą od płomieni świec.
- Co chwila męczy mnie ADHD, co chwila męczy mnie ADHD- e,.. - ciszę przerywa Louis podśpiewując w rytm  jedne z piosenek zespołu ABBA. Wszyscy wspólnie spoglądamy na niego i wybuchamy nieopanowanym śmiechem.
- Zgadzam się ze słowami twojej piosenki. - mówi przez ataki śmiechu Harry.
-  Też cie kocham. - Louis wystawia mu język i nie odzywa się już ani słowem więcej.
Niall z Janett szeptają sobie coś do ucha. Po chwili Niall wychodzi z pokoju i wraca z gitarą Janett w ręku. Podgrywa na niej znajomą mi melodię , chłopaki spoglądają po sobie by po chwili razem zaśpiewać.
- Baby You light up my world like nobody else, the way that you flip your hair gets me overwhelmed....
Uśmiecham się do dziewczyn i wspólnie klaskamy w rytm melodii.

czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 21.

Muzyka

* Madelin*
- Tęskniłam za naszymi wieczorkami! - uśmiecha się szeroko Veronic przygotowując sałatkę.
- Ja też, i to bardzo. - również się uśmiecham i stawiam na stolę kieliszki.
Po przygotowaniu sałatki,ustawieniu kieliszków i paru drobnych przekąsek, siadamy w trójkę na wygodnych poduszkach,do o koła małego stolika. Janett otwiera butelkę czerwonego wina i nalewa każdej z nas do kieliszka. Stukamy się w ramach toastu i upijam łyk z wystawnego kieliszka.
- Dziewczyny chciałam wam bardzo podziękować! Bo gdyby nie wy, straciłabym najważniejszą osobę w moim życiu. - odstawiam kieliszek i rzucam się na dziewczyny w celu mocnego ich przytulenia. - Jesteście najlepszymi przyjaciółkami pod słońcem. - całuje je mocno w policzek i wracam na swoje miejsce.
- Bałyśmy się że znienawidzisz nas za to ze wtrącamy się w twoje sprawy prywatne! - nieśmiało mówi Janett.
- Na początku tak sądziłam, ale gdy spotkałam się z Harrym stwierdziłam że nie ma to sensu!Pomogłyście mi zrozumieć mój błąd.!- uśmiecham się szeroko jeszcze raz mocno przytulając dziewczyny.
- Czyli z Harrym wszystko tak jak dawniej? - pyta Veronic.
- Nie, nie jest jak dawniej! Zmieniło się wiele rzeczy, a w szczególności to w jaki sposób podchodzimy do naszego związku.
- Opowiesz nam coś o was? Nigdy tego nie zrobiłaś.
- Ale co mam opowiedzieć?
- Może od początku? Jak się poznaliście.! - uśmiecha się Janett.
- Jak się poznaliśmy,, hmmm. Poznaliśmy się tu w Londynie, gdy czekaliśmy na swoją kolej. - uśmiecham się sama do siebie na myśl o tym wydarzeniu.
- Swoją kolej? - pyta Veronic.
- Tak, bo poznaliśmy się podczas przesłuchania do X- factora. - spoglądam na reakcje dziewczyn. Patrzą w moją stronę z szeroko otwartymi oczami.
- Byłaś w X- factorze? - mówi Janett.
- I nic nam nie powiedziałaś? - kończy zdanie Veronic.
- Nikt nie wiedział o moim udziale. Nie byłam znów tak daleko by się chwalić, doszłam do trzeciego odcinka na żywo. Ale i tak zyskałam coś więcej niż sławę. - uśmiecham się jeszcze szerzej.
- Harrego!? - uśmiecha się Janett.
- Prawdziwą miłość. Mieszkaliśmy razem w jednym domu podczas X- factora. Lubiłam spędzać z nim czas, a gdy musiałam odejść kazał mi sobie obiecać  ze nie stracimy ze sobą kontaktu,  tak się też stało. - wypijam kolejnego łyka czerwonego wina. -  Ale teraz wy opowiadajcie co u was. Bardzo was zaniedbałam ostatnio i koniecznie musimy to teraz nadrobić.
- U mnie nic nowego. - Janett zajada się koreczkami.
- Taaaa... - szturcha ją w bok Veronic.
- No co? - Janett spogląda w jej stronę.
- Nic nowego? A przyjaźń, co? - uśmiecha się do niej szeroko.
- Przyjaźń? - podłapuje temat. - Opowiadaj.
- Ale o czym,,, no przyjaźnie się z Niallem. - na jej buzi pojawia się mały uśmiech który próbuje zamaskować.
- Przyjaźnisz? - ruszam znacząco brwiami.
- Tak PRZYJAŹNIE! - przeliterowała całe słowo.
- yhymmm.. - skomentowała to Vernoic a Janett posłała jej tylko groźne spojrzenie.
- A ty Veronic? - spoglądam na moją drugą przyjaciółkę. Przez chwilę dziewczyn zastanawia się co dopowiedzieć, po chwili bierze głęboki oddech i składa usta by wypowiedzieć słowa.
- U mnie troszkę się dzieje. - zaplata ręce i wbija wzrok w podłogę. - Zaprzyjaźniłam się z Louisem. - na jej twarzy pojawia się mały uśmiech.
- To świetnie! Louis to niesamowity człowiek. Zdążyłam poznać tą piątkę bardzo dobrze podczas pobytu z X- factorze, spędzałam i dalej spędzam w ich towarzystwie wiele czasu. - uśmiecham się serdecznie do Veronic.
- Tylko że jaaa,,, ja się w nim zakochałam!
- Zakochałaś? To przecież nic złego! Powiedziałaś mu o tym? - spoglądam w jej lekko smutne oczy.
- Nie, nie mogłam! Był z Eleonor, nie potrafiłam mu w tamtym momencie zniszczyć tego co było dla niego ważne. On patrzył na nią z taką miłością.
- A teraz?! Przecież już nie są razem, więc na co czekasz? - łapię ją za dłoń.
- Sama nie wiem, chyba boje się tego że jeśli on nic do mnie nie czuję zniszczę to co już jest między nami. A nie chce go stracić, wolę żeby był moim przyjacielem niż żeby w ogólnie nie był w moim życiu.!
- Będziesz miała okazję żeby z nim o ty porozmawiać!
- Jak to? - spogląda na mnie przestraszonym wzrokiem.
- Będzie tu razem z chłopakami za 15 minut. Zaprosiłam ich do nas. - uśmiecham się pokrzepiająco.
_______________________
Najnudniejszy ten rozdział! Nic się tu nie dzieje! Musiał być by akcja się rozwinęła.

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 20.

MUZYKA.
- Co chcesz teraz zrobić? - spoglądam w oczy bruneta. Nie odnajduje w nich smutku czy żalu po stracie ukochanej osoby.
- Nie wiem, miałem nadzieje ze ty mi coś doradzisz.  - spogląda na mnie błagalnym wzrokiem. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć, wpatruje się w chłopaka układając w głowie myśli tak by mu odpowiedzieć ale go nie zranić. Po chwili stania w milczeniu stwierdzam ze nie mogę mu teraz odpowiedzieć, muszę to przemyśleć. Wymijam zdezorientowanego chłopaka i udaje się do kuchni. Szykuje dwa kubki gorącego kakaa, jeden stawiam przed Louisem drugi sama zabieram do rąk i podchodzę do okna.
-  Ale nie wiem czy chce coś z tym zrobić! - w końcu brunet sam dochodzi do jakiegoś rozwiązania. Spada mi kamień z serca bo nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Dlaczego? - pytam.
- Może tak miało być! Może to nie ona jest to dziewczyną! - uśmiecha się pod nosem, myśli ze tego nie wiedzę jednak zauważam to obserwując go kątem oka.
- Przepraszam że zawracam ci w ogóle tym głowę! - wstaje od stoły chcąc opuścić moje mieszkanie.
- Nie przepraszaj! Przyjaciele są od tego by pomagać tak!  - uśmiecham się serdecznie.
- Tak wiem! - odwzajemnia uśmiech. - Ale zawracam ci dziś głowę a masz przecież prace magisterską do napisania! - wskazuje gestem głowy na otwartego laptopa. - Lepiej będzie jak pójdę. - uśmiecha się i całuje mnie na pożegnanie.
- Nie proszę zostań! I tak mi pisanie nie idzie dziś a sama nie chce siedzieć. - łapie go za dłoń  w celu zatrzymania. Moim ciałem wstrząsają przyjemne dreszcze.  - To jak?
- ale na prawdę nie będę ci przeszkadzał? - dopytuje się nie puszczając mojej dłoni.
- Na prawdę nie będziesz! - uśmiecham się i ciągnę go w stronę salonu. - To co wieczór filmowy! - wyciągam z szafki plik płyt DVD.
- O tak! Ale ja wybiorę. - zabiera z moich rąk płyty.
- Ale jeśli masz zamiar wybrać horror to musisz wiedzieć ze bardzo głośno krzyczę gdy się boje!
- No przecież ze mną nie będziesz się bać! - uśmiecha się.
- Oferujesz swoje ramię do ściskania przy strasznych momentach? - pytam podnosząc jedną brew do góry.
- Oczywiście.
- No to jeśli tak to może być horror. - wystawiam mu język i wychodzę do kuchni przygotować popcorn i co do picia. Po kilku minutach wracam z wielką miską prażonej kukurydzy nazywanej popcornem i wielką butelką pepsi. Siadam wygodnie na wielkiej sofie, Louis siada obok mnie i włącza jego ulubiony horror. Wyciągam duży koc którym przykrywam się po same uszy. jestem pewna ze będę się bać więc wole być przygotowana na każdą sytuację. Louis śmieje się ze mnie i  dogaduje ze taka duża jestem a boje się horrorów. Wbijam palce w jego brzuch mówiąc że nie ładnie śmiać się z innych a szczególnie gdy się czegoś boją! Jednak po chwili uspakajam się. Po kwadransie wspólnego oglądania Louis zauważa strach w moich oczach i obejmuje mnie swoim ramieniem.  Pełna strachy przybliżam się bliżej chłopaka i kontynuuję oglądanie filmu wytlona w ramie bruneta.

* Madelin*
- Harry dokąd mnie wieziesz? - pytam chłopaka okrywając swoje ramiona czarną marynarką chłopaka.
- Zaufaj mi, to niespodzianka. - loczek tajemniczo uśmiecha się i przytula mnie widząc ze trzęsę się z zimna. - Na pewno nie chcesz zejść na dół? - pyta.
- Nie! Wiesz ze lubię tu jeździć. - uśmiecham się opierając głowę na ramieniu bruneta.
- Wiem, ale nie chce być była chora! - łapię mnie za rękę.
- Za bardzo kocham jeździć tym piętrowym autobusem żeby zejść na dół.
Kolejne minuty drogi pokonujemy w ciszy. Nie jest to ta uciążliwa cisza w której czujemy się nie zręcznie, wręcz przeciwnie, w tej ciszy staramy się jak najbardziej nacieszyć ciepłem tej drugiej osoby. Harry podnosi głowę by rozglądnąć się po drodze. Sięga do kieszeni i wyciąga z niej czarną chustkę.
- Ale żeby niespodzianka była niespodzianką musisz mi pozwolić zawiązać sobie oczy. - uśmiecha się i związuje czarna chustkę na moich oczach. Łapię mnie mocno za dłoń i gdy autobus zatrzymuje się prowadzi mnie powoli asekurując gdy schodzę po schodach. Po dwóch minutach spaceru Harry puszcza moja dłoń i  zatrzymuje mnie.
- Mam nadzieje ze spodoba ci się ta niespodzianka.  - ściąga z moich oczu opaskę. Rozglądam się a moim oczom ukazuje się wielkie koło młyńskie London Eye. Na mojej buzi pojawia się szeroki uśmiech a w oku kręci się drobna łza. Rzucam się chłopakowi na szyje i szepce do ucha dziękuje.
- Pamiętasz?
- Jak mogła bym zapomnieć! Tu zabrałeś mnie na pierwszą randkę. - ocieram drobne łzy które spłynęły po moim policzku, łzy szczęścia.
- To nie koniec. - uśmiecha się wystawiając szereg swoich białych ząbków i ciągnąc mnie za rękę prowadzi w stronę wielkiego koła. Gdy podchodzimy na prawdę blisko zauważam wagonik przystrojony tysiącem błyszczących lampek. Ściskam mocniej dłoń bruneta który tylko szerzej się uśmiecha. Zapraszam nie do środka przepięknego wagonu zamyka za nami drzwi i wielkie koło rusza.
- To wszystko jest takie niesamowite! - łapię się jednej z barierek i podziwiam przepiękny widok oświetlonego Londynu. - Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie. -  składam na ustach Harrego delikatny pocałunek, obejmując dłońmi jego szyję.
- Cieszę się ze ci się podoba. - obejmuje mnie w pasie i nuci pod nosem kawałek Moments. Wie że jest to piosenka którą kocham najbardziej z całego albumu, a robi to po to by mnie uszczęśliwić. W tym momencie zadaje sobie w głowie pytanie co by było gdy bym mu tego nie wybaczyła! Gdyby dziewczyny nie walczyły o to tak bardzo. W tym momencie przeżywam najpiękniejsze chwilę w moim życiu i to tylko i wyłącznie za sprawą moich najlepszych przyjaciółek. Obiecuje sobie w myślach że muszę i za to podziękować. Poddaje się jednak chwili i wsłuchuje się w ciepły głos Harrego. Chłopak kończąc piosenkę całuje mnie namiętnie  usta i spogląda w moje błyszczące oczy.
- Kocham cię! - szepta mi do ucha nie puszczając mnie z uścisku.
- Wiem, dlatego nie mogę zrozumieć że zrobiłam coś takiego! Też cię kocham.
- Obiecajmy sobie że nie pozwolimy dopuścić do czegoś takiego jeszcze raz!
- Obiecuję! - podnoszę dłoń do góry.
- Ja również obiecuję. - uśmiecha się i delikatnie całuje mnie w czoło.

niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 19.

Posłuchaj:)
Godzina 8:00. Podnoszę się z łóżka, moje ciało nie ma już ochoty spędzać w nim ani minuty więcej. Choć noc minęła mi pod znakiem przemyśleń i nie zmrużyłam oka więcej niż na 2 godziny mój organizm nie czuje wielkiego zmęczenia, wręcz przeciwnie jest gotowy do normalnego funkcjonowania. Na orzeźwienie biorę krótki chłodny prysznic i owinięta w ręcznik wychodzę z łazienki w poszukiwaniu ubrań. W trakcie moich poszukiwań ktoś delikatnie puka do drzwi mojego pokoju.
- Proszę. - wypowiadam nie przerywając szukania.
- Nie obudziłam cię prawda? - Janett pyta wychylając się za drzwi.
- Nie, nie już nie spałam.
- Zejdziesz na śniadanie? Właśnie przygotowałam omlety.
- Daj mi pięć minut. Na omlety zawsze mam ochotę. - uśmiecham się oblizując usta, zabieram ciuchy i zamykam się w łazience. Tak jak obiecałam, dokładnie po pięciu minutach ubrana i z lekkim makijażem schodzę na śniadanie. Przy drzwiach spotykam Nialla ubierającego buty i szykującego się do wyjścia.
- O Niall hej. - uśmiecham się do chłopaka. - Już wychodzisz?
- Tak, już za dużo użyłem waszej gościnności. - blondyn posyła mi promienny uśmiech.
- Naszej.? Tak na prawdę nie wiedziałam ze w ogóle tu jesteś. Może zostaniesz na śniadaniu? - pytam wchodząc do kuchni.
- Nie właśnie zjadłem pyszne omlety Janett. - spogląda na brunetkę która właśnie zmywa naczynia.
- Tak wiem że są pyszne! Nie musisz tego powtarzać. - Janett odwraca się i wystawia mu język.
- To co, do zobaczenia. - Niall macha mi ręką na pożegnanie i rusza w kierunku drzwi. Za nim podąża Janett. Rozmawia z blondynem jeszcze chwile by po chwili pożegnać go całusem w policzek i odprowadzić wzrokiem.
- Kto by pomyślał, teraz się przyjaźnicie a kiedyś był twoim największym wrogiem. - uśmiecham się do brunetki i wkładam kolejny kawałek omleta do ust.
- Sama jestem w szoku że tak to się potoczyło. - Janett zabiera swój kubek z kawą i siada na przeciwko mnie. -  A co z Tobą?
- Ze mną? - lekko mrużę oczy nie wiedząc o co chodzi.
- Z Tobą i Louisem.
- Hmmmm... A jak ma być, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. - wbijam swój wzrok stojącego przede mną omleta. Próbuje przełknąć kolejny kawałek, jednak straciłam apetyt.
- Rozmawiałaś z nim choć?
- Janett zrozum że ja nie chce niszczyć tego co jest między nim a Eleonor. Jeśli bym coś z tym zrobiła straciłam by go nie tylko jako chłopaka ale także jako przyjaciela! - odkładam widelec i spoglądam na Janett.
- Wolisz cierpieć? Chcesz doprowadzić się do takiego stanu jak Madelin? Przecież niedawno walczyłaś o to by z tego wyszła.!
- Ale Harry ją kochał! A ja nie wiem co czuje do mnie Louis! Nie chce niszczyć tego co już między nami jest!
***
Próbuje skupić się nad pisaniem pracy magisterskiej, jednak nie jestem w stanie. W głowię ciągle mam ostatnią rozmowę z Janett. Co jeśli ma rację. Co będzie gdy w końcu doprowadzę się do takiego stanu? Będzie to tylko i wyłącznie moja wina. Jednak strach przed utratą przyjaciela nie pozwala mi zrobić tego co mój rozum uważa za słuszne. W tej sprawie co mam robić dyktuje mi serce i tylko jego staram się słuchać. Odrywam się na chwilę od pisania co i tak nie idzie mi najlepiej. Od kilku dobrych minut jestem sama w mieszkaniu, jednak ta samotność nie trwa długo. Słysząc dzwonek do drzwi podrywam się z wygodnego fotela i ruszam w kierunku drzwi wejściowych.
- Cześć Veronic. - za drzwi wyłania się twarz Louisa.
-  Ooo cześć. - nie kryje tego że nie spodziewałam się jego obecności tutaj.
- Mogę wejść? - w jego głosie wyczuwam nutę smutku. Bez chwili zastanowienia wpuszczam chłopaka do środka.
- Ona ze mną zerwała! - mówi stojąc w salonie.
- Kto?
- Eleonor!
_____________________________
Nie najlepszy jakościowo ale potrzebny do dalszego rozwoju akcji. Pozdrawiam:)

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 18.

Posłuchaj.!
- O czym chcesz porozmawiać? - pyta chłopak i swój wzrok kieruje na brunetkę.
- O nas Louis! Nie jestem pewna czy czujemy to samo!
- Jak to? Przecież się kochamy. Ja na pewno cię kocham. - delikatnie się uśmiecha i łapię dziewczynę za dłoń. Brunetka delikatni zabiera swoją dłoń i przenosi swój wzrok z chłopaka na pobliskie drzewo. Chłopak nerwowo spogląda na nią i oczekuje jakich kol wiek słów z jej strony.
- Też cie kocham Louis, jednak ja kocham cię jak brata. - wypowiada te słowa bardzo spokojnie i stara się być jak najbardziej opanowana.
- Co to znaczy? - chłopak spogląda zdezorientowanym wzrokiem i stara sie zrozumieć sens słów brunetki.
- To znaczy ze nie możemy być razem. Louis ale ja nie chce cię stracić! Proszę, daj szansę byśmy byli chociaż przyjaciółmi.
- Dlaczego teraz? Przecież jesteśmy ze sobą już tak długo.
- Nie wiem Louis, może to było coś chwilowego! Znam cię od dawna i zawsze byłeś w moim życiu, może to co kiedyś poczułam było tylko tą braterską miłością. Przepraszam że nie powiedziałam tego wcześniej. Nie wiedziałam jak. - po jej drobnej twarzy popłynęły drobne łzy.
- Eleonor nie płacz, proszę.
- Nie chciałam cię ranić Lou, na prawdę nie chciałam.
- Może naszym przeznaczeniem nie jet być razem! Nie mam ci tego za złe. - chłopak ociera z jej policzków łzy.
- Na prawdę? - brunetka spogląda na niego błyszczącymi oczami.
- Na prawdę! Ale zostańmy przyjaciółmi! Nie chce stracić z Tobą kontaktu!
- Ja też nie chce. - dziewczyna ociera łzy.
- Dziękuje ci za te piękne chwilę! - brunet uśmiecha się i mocno przytula do siebie brunetkę. - Nigdy tego nie zapomnę.
*Janett*
- Panie doktorze co ze mną? - pytam i lekko zdenerwowana  spogląda na lekarza. Od dłuższego czasu nie miałam żadnych objaw, czułam się wręcz wspaniale, do dziś.
- Pani omdlenie było spowodowane dość dużym stężeniem cukru w pani organizmie. Z badań wynika ze pani cukrzyca trochę się pogłębiła, jednak nie jest to coś tak bardzo poważnego że musiała by pani u nas zostać.
- Czyli będę mogła wyjść ze szpitala? - pytam troszkę uspokojona.
- Tak, tylko musi Pani pamiętać o tym by zażywać insulinę i codziennie sprawdzać stan głukozy w organizmie, by taka sytuacja znów się nie powtórzyła. Jestem pewien ze nie chciała by Pani przechodzić tego wszystkiego jeszcze raz. - uśmiecha się pokrzepiająco.
- Zdecydowanie nie.! - wypowiadam stanowczo.
- Wiec proszę się pilnować i za jakiś miesiąc zgłosić się na badania. Przygotuje dokumenty i będzie Pani mogła spokojnie opuścił szpital. - zabierając moją kartę wychodzi z sali.
Zaraz po jego wyjściu do sali wchodzi podenerwowany Niall.
- I co powiedział lekarz? - pyta siadając na rogu łóżka.
- Że mogę wyjść ze szpitala. - uśmiecham się.
- Ale wszystko z Tobą w porządku? - pyta.
- Tak. Po prostu byłam bardzo przemęczona, nic mi nie jest. - okłamuje chłopaka. Jednak nie chce by przejmował się moją chorobą. Tak na prawdę nikt o niej nie wie, nie chce by kto kol wiek litował się nade mną z tego powodu ze mam bardzo nasiloną cukrzycę. Wiem jak zareagowały by na to dziewczyny więc nie chce im mówić. W końcu cukrzyca to coś z czym da się żyć.
- Dziękuje że byłeś tu przy mnie cała noc. - uśmiecham się szeroko.
- Przecież nie mogłem cię tu zostawić samą! - odwzajemnia uśmiech. - Mówiłem ci już kiedyś że jesteś dla mnie bardzo ważna! Tym bardziej nie mogłem cie tu zostawić. - nic nie odpowiadam tylko mocno przytulam blondyna. Jest on w ostatnim czasie osobą która poświęca mi na prawdę dużo czasu. Z wroga stał się moim prawdziwym przyjacielem. Nigdy nie wiem co szykuje dla nas los.
*Madelin*
Moje życie nabrało kolorów. Znów stałam się szczęśliwa i pełna życia. Każda chwila spędzona z Harrym sprawia ze chce mi się żyć. Czuje się na prawdę spełniona.
- Harry.
- tak? - chłopak spogląda na mnie odrywając swój wzrok od gwiaździstego nieba.
- Dziękuje za to ze jesteś! - uśmiecham się serdecznie i wtulam się w tors chłopaka.
- Tęskniłem za tym twoim dziękowaniem! - uśmiecha się i całuje mnie w czoło.
- Ja tęskniłam za Tobą. - całuje chłopaka namiętnie w usta i zatapiam się w jego uścisku.
- Już nie potrzebuje nic więcej do szczęścia, bo mam ciebie.- Harry spogląda w moje zielone tęczówki. W jego oczach widzę piękny blask i pełnie szczęścia.
______________________________
Rozdział dedykowany Mysi! Mam nadzieje ze nie jest na mnie zła za to ze nie poszłam z nią na strefę kibica! Proszę o wybaczenie w tej kwestii! ;)

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział 17.

Posłuchaj:)

- Co myślisz o tym meczu? - pytam Nialla. - Potrzebuje jakiejś chłodnej oceny. - uśmiecham się do chłopaka i piszę kolejne zdania na laptopie.
- Hmmm.. był bardzo zacięty! Widać że Polacy są silni. - chłopak uśmiecha się i zagląda mi przez ramię.
- Nie wolno.- zamykam laptopa by chłopak nie podglądał.
- Pokaż co napisałaś. - siłuje się ze mną próbując otworzyć laptopa.
- Nie! Kupisz gazetę to przeczytasz! - wystawiam mu język i wbijam palce w jego boki. Zabieram laptopa i wychodzę z nim do pokoju. Blondyn podąża za mną. Rozgląda się po wnętrzu pokoju, jest to jego pierwsza wizyta tutaj. Odkładam urządzenie na stolik i poprawiam zdjęcie na ścianie które kolejny raz się przekręciło. Chłopak łapię za gitarę stojącą w koncie i wygrywa miłe dźwięki cicho podśpiewując. Siadam obok niego i przysłuchuje się jego grze. Zachwyca mnie . Podpatruje jak jego palce łagodnie błądzą po strunach gitary, jest to dla mnie czymś nie pojętym. Blondyn wygrywa jakąś chwytliwą melodię którą po chwili sama nucę pod nosem. Znów spoglądam na zdjęcie które się przekrzywiło i kolejny raz je poprawiam. Zatrzymuje się przy nim dłużej, spoglądam na uśmiechnięte twarze rodziny i znajomych. Czuje się dziwnie. Niall odkłada gitarę i podchodzi do mnie.
- Kto to? - pyta przyglądając się kolejnym zdjęciom.
- Rodzina, znajomi,przyjaciele. - uśmiecham się na widok zdjęcia z Veronic i Madelin.
- A to? - zatrzymuje się przy zdjęciu na którym całuje w policzek uśmiechniętego bruneta.
- A to, był mój przyjaciel.  - przyglądam się uważnie zdjęciu. Byłam w tedy taka szczęśliwa. Jednak to już było. Ale gdy poznałam Nialla to uczucie wróciło.
- Był? Jesteś na tym zdjęciu taka radosna, co się stało?  - podchodzi i staje bardzo blisko mnie.
- Wspominałam o tym. - spoglądam na Nialla.
- Wypadek tak.
- Niestety. Jednak było to już 4 lata temu. Pogodziłam się z tym że nie mogę nikomu wrócić życia. - odsuwam się o krok do tyłu - Zrozumiałam ze mogę zyskać na prawdę wspaniałych przyjaciół. - spoglądam w tęczówki  blondyna i uśmiecham się serdecznie.  Nagle przed moim oczami pojawiają się ciemne mroczki. Łapię się za oparcie krzesła a po chwili tracę grunt pod nogami i osuwam się na podłogę. Słyszę ciche wołanie Nialla by po chwili nie słyszeć już nic.
***
Delikatnie uchylam powieki. Moje źrenice drażni silny strumień światła. Mrugam a po chwili mogę spokojnie rozejrzeć się po pomieszczeniu. Znajduje się w sterylnej sali szpitalnej. Do o koła mnie stoi wiele migoczących urządzeń które długimi przewodami podpięte są do mojej skóry. Podnoszę się delikatnie na łokciach i wodze wzrokiem za jakim kim kol wiek lekarzem bądź pielęgniarką. Mój wzrok napotyka bladego blondyna. Chłopak na mój widok podnosi się i szybkim krokiem podchodzi do łóżka.
- Janett jak się czujesz? - siada na skraju łóżka.
- Trochę kręci mi się w głowie ale jest dobrze. - próbuje wysilić się na drobny uśmiech.
- Na prawdę przestraszyłem się. Nie rób mi tak więcej. - blondyn łapie mnie za dłoń.
- Postaram się. - naszą rozmowę przerywa lekarz który prosi chłopaka o opuszczenie pomieszczenia ponieważ musi mnie zbadać.
- Jak co jestem obok. - puszcza moja dłoń i opuszcza salę.
*ONI*
Siedzą na jednej z ławek zielonego parku. Promienie słoneczne delikatnie muskają ich jeszcze blade twarze które w tym roku nie zażyły zbyt dużo słońca. Dzieje się tak ponieważ dopiero od kilku dni w Londynie panuje na prawdę słoneczna pogoda. Brunet z uśmiechniętą buzią ogląda przechodniów. Wzrok zawiesza na małej dziewczynce bawiącej się z malutkim psem. Natomiast w głowie brunetki powstanie plan który musi być zrealizowany. Dziewczyna w ostatnim czasie podjęła kilka decyzji, a jedną z nich jest odwrócenie wszystkich kłamstw w jakie się zaplątała. Przenosi zamyślony wzrok z bruneta na drzewo znajdujące się na przeciwko niej. Bierze głęboki wdech, bo wie że teraz czekają ja ciężkie chwile.
- Louis musimy porozmawiać. - puszcza dłoń chłopaka i nerwowo zaplata ręce.

sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 16.

Posłuchaj:)

* Veronic*
- Eleonor! Eleonor porozmawiaj ze mną. - mówię do brunetki przez zamknięte drzwi do toalety. 
- Boje się mu spojrzeć kolejny raz w oczy.! - dziewczyna cicho szlocha, nadal pozostaje po drugiej stronie drzwi.
- Chcesz pozostać w takim związku do końca życia? Louis wiąże z Tobą duże plany Eleonor!
- Plany? Sądzisz że on chce...
- Sądzę ze on chce się z Tobą ożenić. - wypowiadam cicho. Dziewczyna pod wpływem tych słów otwiera drzwi i spogląda na mnie zapłakanymi tęczówkami.
- Co ja mam zrobić! Nie chce go stracić jednak nie mogę być z nim. - brunetka chowa twarz w dłoniach i kolejny raz zanosi się łkaniem.
- Może powinnaś z nim porozmawiać. Nie wiem, na prawdę nie wiem co ci doradzić. Nie rób nic wbrew samej siebie. Najlepiej przemyśl to wszystko! - podchodzę do dziewczyny i obejmuję ją ramionami tak jak by była osobą która znam od zawsze. Brunetka choć lekko jest zmieszana powoli dochodzi do siebie. Pomagam jej doprowadzić się do optymalnego stanu i razem lekko uśmiechnięte wychodzimy z łazienki. Louis widząc nas uśmiecha się szeroko i prosi kelnera o rachunek.
- Mam nadzieje że bardzo mnie nie obgadałyście.! - mówi przez śmiech po czym płaci za rachunek i wspólnie wychodzimy z restauracji.
- Dziękuje wam za wspólny obiad. - delikatnie się uśmiecham. - Mam nadzieje ze się spotkamy szybko. - całuje w policzek Louisa po czym podchodzę do Eleonor wymieniając spojrzenia, i muskam jej policzek.
- Miło było cię poznać, i dziękuje za pomoc. - dziewczyna odwzajemnia uśmiech.
- Pomoc? - podłapuje temat Louis.
- A to nasza słodka tajemnica. - Eleonor łapie Louisa za rękę i wspólnie oddalają się w kierunku parku.
Samotnie wracam do domu. Mam krótki czas na to by przemyśleć wydarzenia z przed kilku chwil. Nadal nie dociera do mnie to co się działo. Ich widok całkiem  nie pasuje mi do tego co powiedziała brunetka. Gdy widzi się ich razem od razu na myśl przychodzi ze to para idealna. Nie byłam w stanie zrozumieć że może być inaczej.

* Janett*
Z laptopem na kolanach, wygodnie rozłożona w salonie oglądam mecz siatkówki z którego muszę napisać krótki artykuł. Od czasu do czasu zajadając Chipsy oglądam kolejne udane akcje Polskich siatkarzy, którzy imponują mi swoją grą i tym w jaki sposób do niej podchodzą. Bez odrywania oczu od telewizora poszukuje telefonu który właśnie nieustannie dzwoni. Po przerzuceniu całej torebki do góry nogami wreszcie znajduję dzwoniące urządzenie. Spoglądam na jego wyświetlacz, ukazuje się mi uśmiechnięta mordka blondyna z podpisem "Niall" bez zastanowienia odbieram.
- Tak słucham drogi przyjacielu. - witam go wesoło.
- Cześć przyjaciółko. Czy nie mógł bym tam do Ciebie na chwilkę przyjść? Bo muszę się ewakuować z domu. - pyta.
- No oczywiście ze tak! Ale uprzedzam, jak zawsze nie robię nic ciekawego. - śmieje się chłopakowi do słuchawki.
- Nie musimy robić nic ciekawego, wystarczy mi twoja obecność. - odpowiada tajemniczo po czym kończy rozmowę.
Staram się szybko ogarnąć mieszkanie jednocześnie skupiając się na meczu. Przerywam cała prace bo właśnie rozgrywana jest najdłuższa akcja. Krzyczę na cały dom dopingując biało czerwonych, wymachując trzymanymi w rękach szklankami. Moją radość przerywa głośny śmiech dochodzący za moich pleców. Odwracam się na pięcie i nie mogę oderwać wzrok od głośno śmiejącego sie blondyna.
- Hmmm fajnie. - komentuje całą sytuację i wychodzę do kuchni odnieść brudne naczynia które czym w rękach.
- Przepraszam ale wyglądało to na prawdę słodko.! - chłopak nadal nie może opanować swojego śmiechu.
- Dzięki. - uśmiecham się dwuznacznie. - A teraz się nie śmiej tylko bierz Chipsy i biegiem na kanapę bo mecz mi leci! - rzucam w niego paczką Chipsów a sama zabieram szklanki i ulubiony sok. Rozsiadamy się wygodnie na kanapie i już wspólnie oglądamy mecz.
- Nożesz kurdeee..- głośno komentuje kolejną nie udaną akcję Polaków.
- A czy pisząc ten artykuł nie powinnaś być bezstronna? - Niall szturcha mnie w bok.
- Może i powinnam ale przecież nikt mnie nie sprawdzi. A po drugie przecież nie będę szwabom kibicowała! Jeszcze nie oszalałam. - wywracam oczami. - A jak mogę zapytać to dlaczego musiałeś się ewakuować? - spoglądam na niego.
- Liam przyprowadził Danielle, Louis z Eleonor zamknęli się w pokoju a odkąd Harry znów jest z Madeline nie ma go w ogóle w domu, jakoś tak nie chciałem siedzieć sam. - lekko posmutniał. - Ja jako jedyny nie mam dziewczyny, no bo przecież teraz Zayn ma Perri. Na prawdę cieszę się ich szczęściem tylko jest mi trochę z tym źle. - blondyn nie kryje swoich uczuć bo wie że zawsze go wysłucham. - Czasem zastanawiam się co jest ze mną nie tak!?
- Wszystko jest z Tobą w porządku! Jesteś wspaniałym chłopakiem!
- Chyba tylko ty tak uważasz! - w jego oczach kręcą się drobne łzy.
- Wcale tak nie jest! Niall nie znam żadnego chłopaka który byłby choć pdobny do ciebie! Jesteś jedyny w swoim rodzaju i to  mi się najbardziej w Tobie podoba. - uśmiecham się pokrzepiająco i obejmuje go mocno. - Nikt nie potrafi rozśmieszyć tak jak ty.
- Dziękuje! - chłopak odwzajemnia uśmiech i mocno mnie ściska. - Dziękuje za to że jesteś. - odrywa się ode mnie i całuje mnie w nos. - Tak, a za chwilę przeze mnie nie napiszesz artykułu. - uśmiecha się i wkłada kolejnego Chipsa do ust.

wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 15.

Posłuchaj:)

*Veronic*
- Z nami? Czemu przecież my się przyjaźnimy. - spoglądam na Louisa.
- No właśnie. Dlatego chce usłyszeć od ciebie prawdę! Veronic, powiesz mi dlaczego tak szybko wyszłaś? - kolejny raz zadaje mi pytanie. Nie wiem co powiedzieć, wiem jednak ze na pewno nie mogę powiedzieć mu prawdy. Nie chce zniszczyć jego związku przez jakieś moje głupie uczucia.
- Louis uwierz mi, na prawdę źle się w tedy czułam, nie wiedziałam że cię to urazi. Przepraszam. Jeśli tylko chcesz jutro możemy wyskoczyć na obiad z Eleonor. - kolejny raz kłamię, tym razem staram się być na prawdę przekonywującą.
- Na prawdę?! To super. Bo wiesz chciałbym że byś zaprzyjaźniła sie z Eleonor. Zależy mi na tym. - uśmiecha się na prawdę serdecznie, a w moje serce trafia ogromny głaz który rozbija ja na milion drobnych części. - To co jesteśmy umówieni na 14. Wpadniemy po ciebie. - całuje mnie delikatnie w policzek i opuszcza mieszkanie.
***
Po nie przespanej nocy szykuje się do wyjścia. Lekkim makijażem próbuje zatuszować ciemne cienie powstałe pod oczami. Pociągam smukłe rzęsy tuszem i wychodzę z łazienki. Spoglądam na zegarek 13:40. Przede mną piętnaście minut na rozmyślanie. Na ułożenie sobie przebiegu całego obiadu. Do kubka nalewam soku i wypijam duszkiem, próbuje opanować swoje zdenerwowanie. W duchu mam nadzieje ze wszystko pójdzie w porządku i dam radę przekonać Louisa że na prawdę cieszę się jego szczęściem. Chce żeby w to uwierzył. Moim planem jest choć w drobnym stopniu zaprzyjaźnić sie z dziewczyną mojego przyjaciela, tak by on był z tego szczęśliwy. Równo o godzinie 14:00 słyszę pukanie do drzwi. Ze stołu zabieram portfel, telefon chowam do kieszeni a na nogi ubieram ulubione czerwone Conversy i ze sztucznym uśmiechem otwieram drzwi.
- Gotowa? - wita mnie całusem w policzek uśmiechnięty Louis.
- tak. - uśmiecham się.
- Cześć - Eleonor uśmiecha się serdecznie i całuje mój policzek na powitanie.
- To co idziemy? Panie przodem. - Lekko podekscytowany Louis przepuszcza nas na schodach i wspólnie schodzimy przed budynek by wolnym krokiem udać się do restauracji oddalonej od mojego mieszkania niespełna 15 minut. Wchodząc zajmujemy wcześniej zamówiony stolik i każdy z nas składa zamówienie. Cały obiad przebiega w miłej atmosferze którą staram się podtrzymać i wytrzymać jak najdłużej. Widok uśmiechniętego Louisa, a przede wszystkim szczęśliwego, z jednej strony cieszy z jednej trochę boli. Z każdą chwilą przekonywałam się do brunetki. Dziewczyna na prawdę jest bardzo miła i widać że patrzy na Louisa z miłością.
- To ja was przeproszę, za chwilkę wracam. - Louis uśmiecha się i odchodzi od stolika.
- Kochasz go? - pytam brunetkę, chcę otrzymać potwierdzenie na swoje ostatnie myśli.
- Jak nikogo innego. Jest dla mnie najważniejszą osobą w życiu. - dziewczyna uśmiecha się serdecznie lekko rumieniąc. Próbuje powstrzymać swoje łzy. - Veronic wszystko w porządku.? - dziewczyna pyta widząc kilka łez spływających po moim policzku.
- Tak, w jak najlepszym. - próbuję uśmiechnąć się szybko ocierając łzy.
- To dlaczego płaczesz?
- To łzy szczęścia. - okłamuję brunetkę. - Widok tak szczęśliwego przyjaciela cieszy. - staram się jak najradośniej wypowiedzieć te słowa tym samy zabijając ostatki nadziej na bycie z Louisem.
- Myślisz że on mnie też kocha tak jak ja jego? - dziewczyn zaskakuje mnie tym pytaniem.
- Widać ze znaczysz dla niego wiele. - wypowiadam niemal szeptem. Przepraszam dziewczynę i odchodzę od stołu z zamiarem udania sie do toalety. Po drodze mijam Louisa. Po kilku chwilach tłumaczenia ze nic mi nie jest a Eleonor mu wszystko wyjaśni chłopak pozwala udać mi się do toalety. Zamykam się w jednej z kabin i zanoszę się cichym płaczem. Tak bardzo chciałabym być na miejscu Eleonor, ale nie chce niszczyć tak wspaniałej miłości jaka jest między nimi. Ocieram łzy wychodzę z toalety, moim oczom ukazuje się twarz lekko zmieszanej Eleonor.
- Veronic powiesz prawdę? - dziewczyna podchodzę bliżej mnie i pyta ciepłym głosem.
- Nic, na prawdę nie powinniście się mną martwić. - ocieram łzy i wyciągam z torby krem.
- To chodzi o mnie prawda? - dziewczyna spuszcza głowę. - Wiem ze nie kocham go tak bardzo jak on kocham mnie. Nie potrafię! - po jej twarzy spływa łza. Jej słowa są dla mnie nie małym szokiem. Nie zauważyłam nic co by mogło wskazywać na to że nie kocha go tak mocno jak on ją.
- Ale to w cale nie chodzi o ciebie.  - próbuje ją pocieszyć za razem okłamując. - Dzieje się ostatnio wiele złych rzeczy w moim życiu. A wy, wy na prawdę się kochacie. Nie widzę nic co by wskazywało na to ze go nie kochasz. - kolejny raz sam zadaje sobie ból.
- Kocham Louisa, jednak kocham go jak brata! - Brunetka wypowiadając te słowa zamyka się w łazience.
________________________
Dziś dwa bo to ma być wynagrodzeniem za moją tygodniowa nieobecność;***

Rozdział 14.

Posłuchaj ;)

Otwieram drzwi do mieszkania i wolnym krokiem wchodzę do środka. Zamykam za sobą drzwi i ruszam w stronę swojego pokoju.
- Veronic? - słyszę radosny głos Janett. - Nie uwierzysz! Udało nam się, Madelin i Harry pogodzili, się znów są razem. - Janett z radością w głosie podbiega do mnie i mocno mnie przytula. - Nie cieszysz się? - pyta i spogląda na mnie.
- Pewnie że się ciesze. - próbuje wykrzywić moje smukłe usta w drobny uśmiech.
- Coś się dzieje? - pyta i spogląda w moje oczy.
- Nic, na prawdę nic. - odwracam się i powoli próbuje dotrzeć do drzwi mojego pokoju. - Poznałam dziś Eleonor. - wypowiadam cicho.
- Eleonor? - Janett rusza w moje ślady i razem ze mną wchodzi do mojego skromnego pokoju.
- Dziewczynę Louisa. - rzucam torebkę  na łóżko a sama siadam na jego skraju.
- Nie wiedziałam że on ma dziewczynę. - Janett głośno wypowiada swoje myśli.
- Ja też nie.
- Ej.. czy ja dobrze widzę? Boli cię to? - Janett siada obok mnie.
- Nie wiem. Nie wiem co mam myśleć. - skrywam swoją twarz w dłonie.
- Zakochałaś się?
- Tak dziwnie zabolało gdy mi ją przedstawiał. Boje się ze tak. !
- Boisz się? Przecież to wspaniale! - Janett uśmiecha się i mocno mnie obejmuję.
- Ale przecież nie chce robić czegoś na siłę! Nie chce by ona cierpiała przeze mnie.!A jeśli on kocha ją ponad życia, przecież ja się nie liczę!
***
Słysząc ciche pukanie do drzwi podnoszę się z wygodnego łóżka i ruszam w kierunku salonu. Delikatnie odsuwam wizjer by zobaczyć kto to. Moim oczom ukazuje się postać Louisa.  Jestem w szoku, nie wiem co mam zrobić, jednak postanawiam otworzyć.
- Cześć Veronic. - chłopak szeroko się uśmiecha i całuje mnie w policzek na powitanie.
- Cześć. - uśmiecham się delikatnie by zatuszować emocje które mną targają.
- Możemy porozmawiać? - pyta wchodząc w głąb mieszkania.
- A o czym? - pytam lekko zdziwiona, nie domyślam się nawet treści pytania.
- Dlaczego tak szybko uciekłaś? - odwraca się w moim kierunku.
- Źle się czułam, przepraszam za to. Mam nadzieje ze nie sprawiłam ci przykrości.
- Veronic tylok dlatego? - nie daje za wygraną. Zdążył mnie poznać i wie kiedy kłamię.
- Tak. - staram się powiedzieć to jak najbardziej wiarygodnie.
- A czy nie było to związane z nami? - spogląda w moje oczy szukając odpowiedzi.
***
*Janett*
- I jeden kryzys za nami. - uśmiecham się do blondyna popijając kakao z kubka w kolorowe misie.
- Jeden? A to jest coś jeszcze? - spogląda na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Obawiam się ze tak.
- Czy coś z Veronic?
- Chyba się zakochała. - odstawiam kubek i podchodzę do barierek balkonu na którym się znajdujemy.
- To chyba dobrze. - blondyn podchodzi do mnie.
- Jednak nie. Ona zakochała się w Louisie.! - odwracam się do niego i spoglądam w jego zdziwione oczy.
- Ale przecież on jest z Eleonor!
- I tu jest problem.! - przyglądam się zdezorientowanej minie chłopaka.
- On jest szczęśliwy? - pytam.
- Z Eleonor? Zawsze wydawało mi się ze tak.
- Wydawało?
- Zmienił się. Pod wpływam ostatnich wydarzeń poznałem go jeszcze bardziej. Nie wiem co mam powiedzieć na temat jego związku. O to nie pytaj mnie.
- To kogo ma  zapytać.? - spoglądam na blondyna i czekam na odpowiedź, jednak  odpowiada mi głucha cisza - Harrego?
- To chyba najlepszy pomysł. - Niall wykonuje potwierdzający gest głową.
- Chciałabym żeby już wszystko było w porządku i obie były szczęśliwe.
- A ty?
- Co ja? - spoglądam w niebieskie tęczówki blondyna.
- Kiedy ty masz zamiar zrobić coś dla siebie? Kiedy ty chcesz być szczęśliwa.?
- Moim szczęściem będzie ich szczęście. - uśmiecham się delikatnie. - Duże szczęście które mnie spotkało to to ze mimo naszego nie miłego początku jesteś moim przyjacielem. Dziękuje za to. - wyciągam kąciki ust w duży uśmiech.
- Ja dziękuje za to ze dałaś mi szanse.! - blondyn delikatnie całuje mnie w nos i odwzajemnia uśmiech.