wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 31.

muzyka.
* Madelin*
- To do zobaczenia jutro! - całuje delikatnie Harrego na pożegnanie.
- Wpadnę po ciebie wieczorem, wiesz rano mamy wywiad a po później do studia. - chłopak delikatnie się uśmiecha.
- Tak wiem, nowa płyta.
- Widzę ze Directionerka z ciebie. - rusza zabawnie brwiami.
- Chciał byś. - wystawiam mu język, za co chłopak mocno mnie obejmuję w pasie.
- Prawda ze to ładny obrazek. - spoglądam na Veronic i Louisa i szeptam gdy chłopak przyciąga mnie do siebie.
- Hah. Na prawdę do siebie pasują. - Harry uśmiecha się serdecznie widząc całującą się na pożegnanie parę. Po czym delikatnie odwraca się w moją stronę i muska moje usta. - do zobaczenia! - posyła mi swój piękny uśmiech i wychodzi za resztą chłopaków.
- Nigdy nie wymarzyłam sobie piękniejszego życia! - Veronic wraca do kuchni z ogromnym uśmiechem wymalowanym na jej ustach .
- Ciesze się że jesteś szczęśliwa! - spoglądam w jej oczy błyszczące małymi ognikami.
- A ty? jesteś szczęśliwa? - spogląda na mnie.
- Nigdy nie byłam bardziej. Kocham go, na prawdę go kocham Veronic. -uśmiecham się delikatnie i upijam łyk soku pomarańczowego.
***
*Veronic*
- Louis dokąd idziemy? - pytam chłopaka gdy już od dobrych 10 minut prowadzi mnie uliczkami Londynu.
- Niespodzianka. - chłopak tajemniczo się uśmiecha i składa delikatny pocałunek na moich ustach.
Nie pytam o nic więcej. Uśmiecham się tylko delikatnie i poddaję się chwili. Przyglądam się mijanym budynkom i z każdą chwilą coraz mniej rozpoznaję okolica. Jednak nie boje się. Mocniej ściskam dłoń chłopaka. Po krótkim czasie podchodzimy pod wysoki budynek. Louis otwiera mi delikatnie drzwi i zaprasza do środka. Choć jestem lekko zaskoczona wchodzę nadal o nic nie pytając. Wsiadamy do windy i wyjeżdżamy na ostatnie piętro budynku. Drzwi windy otwierają się a w całym piętrze światła są wygaszone. Louis łapię mnie za dłoń i pomału wyprowadza z windy. Dopiero po kilku chwilach dostrzegam w oddali palące się lampki. Chłopak uśmiecha się porozumiewawczo i wspólnie udajemy się w tamtą stronę. Po pokonaniu kilku metrów obraz coraz bardziej się wyostrza i dostrzegam że owe światło pochodzi od drobnych lampek z których ułożona jest droga. Gdy Louis prosił bym ubrała coś eleganckiego myślałam że wybieramy się na jakieś przyjęcie, nigdy nie pomyślała bym że mógł by przygotować coś tak pięknego. Gdy już podchodzimy pod światła Louis przepuszcza mnie i teraz jako pierwsza podążam piękną drogą, na końcu której widnieją pięknie udekorowane drzwi. Podchodząc delikatnie naciskam klamkę. Obraz który zobaczyłam po ich otwarciu całkowicie odebrał mi mowę. Pięknie przystrojony mały stolik z dwoma miejscami ustawiony na środku dachu, a w tle panorama pięknego Londynu. wszystko uwieńczone setkami pięknych złotych lampek, i piękne gwieździste niebo.
- Podoba ci się? - Louis pyta po chwili ciszy.
- Jest pięknie! - delikatnie całuje go w usta w podziękowaniu za to wszystko. Nie była w stanie zrozumieć że to wszystko dla mnie.
- Na prawdę? - spogląda na mnie.
- Nigdy nikt nie zrobił dla mnie czegoś piękniejszego. - odpowiadam a z mojej buzi nie schodzi uśmiech. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. - Dziękuję. - wtulam się w jego tors. - Kocham cie Louis.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo ja cie kocham. - uśmiecha się i delikatnie całuję mnie w głowę.
***
*Jeanett*
Dochodziła godzina 14;30, a ja cała w nerwach krzątałam się po kuchni. Okropnie bałam się tej wizyty, zależało od niej przecież moje życie. A jeśli nic nie da się zrobić? Przecież... Szybko odpędziłam z głowy tę myśl. Przecież obiecałam Niall'owi że będę do końca dobrej myśli. Jednak to nie on jest w tej sytuacji i nie wie jak się czuję.
- Dobrze wie jak się czujesz! - powiedział ktoś za moich pleców. Odwróciłam się gwałtownie bo przecież nie wpuszczałam do mieszkania nikogo.
- Matt? Co ty,, przecież ty zginąłeś! Jak to możliwe że cie widzę. - spoglądam na chłopaka stojącego w mojej kuchni i ze strachem w oczach przyglądam się mu.
- Jeanett,, dobrze wiesz. - chłopak przybliża się i delikatnie dotyka dłonią mój policzek.
- Nie Matt. Nie mów że tak musi być! Nie poddam się temu! Chce żyć. - Wykrzykuję przez łzy.
- To nie bój się zaufać Niall'owi. On dobrze wie co czujesz! On chce pomóc.
- Skąd to wiesz! Przecież jesteś tylko obrazem z mojej wyobraźni.
- Jestem nie tylko obrazem! - chce o coś zapytać jednak nie mogę. Wszystko przerywa dzwonek do drzwi. Mój przyjaciel znika tak jak się pojawił. Ja szybko ocieram łzy spoglądam w lusterko i ze sztucznym uśmiechem otwieram drzwi, nie sprawdzam kto to bo wiem że Niall.
- Dziękuje że zgodziłeś się iść ze mną Ni,, Liam? Co ty tu robisz? - spoglądam na przyjaciele ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Niall nie zdąży, przedłużyło mu się nagranie jego partii. - Liam uśmiecha się delikatnie by załagodzić sytuację.
- To znaczy że,, ty wiesz! Przecież Niall obiecał! - mówię lekko zdenerwowana, a w kącikach oczu pojawią się kolejne łzy.
- Wiedział ze tak zareagujesz, ale nie chciał zostawić cię samej! On na prawdę się martwi! - widząc łzy na moich policzkach delikatnie je ociera.
- Przepraszam, - mówię doprowadzając się do porządku. - Po prostu sama nie mogę sobie z tym poradzić.
- Nie przepraszaj. Lepiej chodźmy żebyśmy się nie spóźnili. - wychodzimy z mieszkania które ja zamykam i ruszamy schodami w dół. Wsiadamy do samochodu Liam i ruszamy w kierunku ośrodka.
- Od kiedy wiesz? - pytam przerywając ciszę panującą między nami.
- Od dwóch tygodni. Jestem jego przyjacielem, po prostu zauważyłem ze coś jest nie tak. - mówi usprawiedliwiając tym samym Niall'a.
- Cieszę się że to Tobie powiedział! Po prostu nie muszę ci kłamać dla czego tu jedziemy. - uśmiecham się by rozładować całą sytuację.
- Wiesz że możesz na nas liczyć! - parkuję i otwiera mi drzwi bym wysiadła. W okienku mówię pielęgniarką że już jestem i wspólnie siadamy w poczekalni. Po upływie 15 minut za drzwi gabinetu wychyla się lekarz i prosi bym weszła do środka.
- Poczekam tutaj. - Liam uśmiecha się pokrzepiająco.
- Wejdziesz ze mną? Proszę. - spogląda na mnie lekko zdziwiony moją prośbą.
- Oczywiście.
- Dziękuję. - odpowiadam lekko zdenerwowana i wspólnie wchodzimy do białego gabinetu.
- Witam Jeanett. - lekarz zachęcając wskazuję dwa krzesła przed swoim biurkiem na których siadamy. - I jak się czujesz? Zmieniło się coś? Pojawiły się jakieś nowe objawy.?
- Jestem coraz bardziej zmęczona i często towarzyszy mi ból głowy. - mówię otwarcie. - i jeszcze..
- tak? - lekarz spogląda na mnie badawczo.
- Mam omamy! - spoglądam nie pewnie na Liama który tak jak by nie wierzy w to co powiedziałam.
- Omamy? - Szybko wyciąga moją tomografię głowy i badawczo na nią spogląda. - Jak mogłem to przeoczyć?
- Co doktorze? - pytam lekko zdenerwowana jego zachwianiem.
- Popatrz tutaj. - kładzie przede mną kliszę. - Ta mała kropka o tutaj, to guz którego wcześniej nie zauważyłem.
- To znaczy?
- To znaczy ze wszystko co wskazywało na raka tak na prawdę jest guzem. - odpowiada uśmiechnięty.
- Jest nadzieja że wyzdrowieje?
- Jeśli operacja pójdzie dobrze to jak najbardziej!
- Na prawdę?! - podskakuję z radości.
- Wszystko będzie dobrze! - uśmiecha się i zapisuję coś w karcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz