piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 29.

muzyka.

Późny wieczór a my nadal nie mamy ochoty wejść do domu. Dawno posprzątaliśmy po grillu, jednak chłopcy nie chcieli nas puścić do domu. Wtulona w swojego chłopka, lekko drżąca z zimna oglądam przepiękne niebo pełne gwiazd. Zastanawiam sie jak wyglądało by moje życie teraz bez niego,bez miłości, która stanowi tak wielką część mojego życia. Uśmiecham się serdecznie gdy widzę spadającą gwiazdę.
- Pomyślałaś życzenie? - spogląda w moją stronę loczek.
- Nie!
- Nie masz życzeń?
- Wszystko co potrzebuje mam tu przy sobie. - uśmiecham się i delikatnie ściskam jego dłoń. Chłopak nic nie odpowiada tylko obejmuje mnie jeszcze mocniej swoim ramieniem. Mimo że jest mi bardzo zimno nie chce ruszać się z tego miejsca. Chce jak najdłużej cieszyć się chwilami w jego towarzystwie, bo wiedziała ze za nie długo tych chwil będzie coraz mniej. Zespołowy urlop kończy się i będzie czas by wrócić do pracy.
- Zimno ci! Choć do środka. - Harry okrywa moje ramiona swoją bluzą.
- Nie jest źle.  Wytrzymam.
- Nie chce byś była chora! - podnosi się z ławki, zabiera mnie na ręce i wnosi do domu.
- Kocham tą twoją troskę o mnie. - uśmiecham się do niego serdecznie zaplatając ręce na jego szyi. Nie odpowiada nic tylko zanosi mnie do swojego pokoju i kładzie na wielkim łóżku, składając na mojej szyi milion drobnych a za razem przyjemnych pocałunków. Moim ciałem rządząc fale dreszczy i napływu gorąca. Chłopak rozpina kolejne guziki mojej koszulki, nie zaprzestając pocałunkom. Z prędkością światła pozbywam się jego koszulki i przejmuję inicjatywę. Przewracam go na plecy by móc złożyć namiętny pocałunek na jego ustach.
- Harry.. - wydobywam z siebie cichy jęk gdy chłopak łapię za zamek moich spodni.
- Przepraszam.. - odrywa szybko swoją rękę.
- Nie,, po prostu ja nigdy... - przygryzam dolną wargę i spoglądam w jego tęczówki.
- Jeśli nie chcesz nie musimy! - spogląda na mnie z troską.
- Chcę,, bardzo chcę. - wbijam się w jego usta.
- Będę delikatny. - odwzajemnia pocałunek, a po chwili reszta naszej garderoby ląduje na podłodze.
* Veronic*
- Zostań na noc! - uśmiecha się brunet i delikatnie muska moje usta.
- Jutro muszę iść do pracy.!
- Odwiozę cię przecież.
- Nie na prawdę muszę wracać. - uśmiecham się delikatnie. - Ale z propozycji na pewno kiedyś skorzystam.
- To chociaż cie odprowadzę! Nie pozwolę by moja dziewczyna wracała sama do domu! - zabiera swoja bluzę z wieszaka ubiera ją i otwiera mi drzwi.
- Lubię jak tak mówisz! - posyłam chłopakowi najładniejszy uśmiech.
- Ale jak? - spogląda na mnie zdezorientowany.
- No że.. jestem twoja dziewczyną.! - przyśpieszą swój marsz, nie chce by zobaczył jak się rumienię.
- Lubisz to moja dziewczyno!  - dogania mnie i łapię za dłoń jednym ruchem odwracając w swoją stronę.
- A co ty lubisz we mnie? - spoglądam w jego tęczówki.
- To jak się rumienisz, twój piękny uśmiech, piękne zielone oczy... - wymienia każdą rzecz i zaplata dłonie na moim pasie. - Wszystko! - uśmiecha się a w jego oczach błyszczą małe iskierki. Nie zastanawiając się długo składam na jego ustach drobny pocałunek tym samym tracąc kontakt z rzeczywistością.
- Kocham cię. - szeptam gdy odrywam się od niego.Chcę by to wszystko trwało wiecznie. Chce być przy nim do końca swojego życia. Dzielić każde radości i smutki. Kochać całym sercem do końca życia.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam wszystkie rozdziały i stwierdzam, że to opowiadanie jest cudne. Piszesz w taki... jakby to nazwać... poruszający sposób. Nie mogłam oderwać się od czytania. Czekam z niecierpliwości na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. yhymmm ciekawe co myśłała po przeczytaniu tego rozdziału mysia!?*-*

    OdpowiedzUsuń