[podkład - koniecznie włączyć!]
*Jeanett*
Przewijam się przez białe sale, korytarze i gabinety. Życie toczy się
gdzieś obok mnie, nie mogę skupić się na zadawanych mi pytaniach.
Nieobecnym wzrokiem patrzę na lekarza, który prowadzi swoje badania by
dobrze mnie przygotować. Odliczam minuty, z każdą chwilą staję się
bardziej nerwowa. Gdzieś pomiędzy spoglądaniem na zegarek, przewijają
się twarze dobrze mi znane, twarze moich przyjaciół, którzy wiernie
towarzyszyli w mojej przeprawie. Już tylko pięć minut, pięć minut by
znaleźć się pomiędzy życiem a śmiercią. Staję się coraz bardziej śpiąca.
Cztery minuty. Naglę przebłyski światła, białe ściany i szybkie
poruszanie. Ciepły uścisk i lekko uśmiechnięta a zarazem pełna
zdenerwowania twarz Nialla. Trzy minuty. Chłopak całuje mnie delikatnie,
lecz ja nie mogę odwzajemnić pocałunku. Moje bezładne ciało nie może
zareagować, choć bardzo chce. Dwie minuty. Już teraz oddzielają nas
drzwi których on nie może przekroczyć. Teraz sama muszę pokonać
czekającą mnie drogę. Minuta. Wielkie poruszenie, pełno zielonych kitlów
i masek. Wiem to już teraz. Już czas, teraz tylko ciemność.
*
Ostre światło które mocno drażni moje spojówki. Mrugam mocniej kilka
razy, by po chwili móc już normalnie rozejrzeć się po pomieszczeniu.
Biała sale nie jest duża, mieści się w niej tylko jedno łóżko, nocna
szafka i nieduża lampka stojąca na niej, oprócz tego oczywiście
wszystkie przyrządy i pełno migających diod. Obok mojego łóżka na
niewielkim krześle słodko śpi, ciągle trzymając mnie za rękę,
niebieskooki blondyn. Nie chce go budzić, wiem że to wszystko jest tak
samo męczące dla niego jak i dla mnie. Za szklaną szybą widzę
uśmiechniętą twarz Veronic, macha mi z radością i wchodzi do sali w
której jestem. Podchodź zgrabnie wymijając chłopaka i z radości mnie
ściska.
- Jak się czujesz? - zajmuję wygodnie miejsce na moim łóżku, by być bliżej mnie.
- Cieszę się ze wszystko poszło dobrze, bałam się że,,że może mnie tu
już nie być. - przy niej nie potrafię kłamać. Choć bym chciała potrafi
to wyczuć, zna mnie tak dobrze.
- Lekarz powiedział ze wszystko jest na dobrej drodze! Więc teraz tylko będzie lepiej! - uśmiecha się szeroko.
- Mam nadzieje! - próbuję podzielić jej entuzjazm, jednak nie chce cieszyć się za wcześnie.
- A tak swoją drogą, to kiedy chciałaś nam powiedzieć? - spogląda na
mnie wymownie. - Gdyby nie Liam, nic bym nie wiedziała! Jeanett,
przecież jesteśmy przyjaciółkami!
- Nie chciałam wam dodawać kłopotów. - spuszczam wzrok, wiem jak bardzo
tym je zawiodłam. Nie chciałam tego zrobić, jednak nie mogła bym patrzyć
jak się mną przejmują. Nie należę do osób które lubią gdy ktoś się nad
nimi lituję. - Byłyście szczęśliwe, ty miałaś Louisa, po prostu
promieniałaś. A Madelin, w końcu wyglądała na taką szczęśliwą! Nie
jestem dumna z tego co zrobiłam, jednak nie chciałam wam w tedy niszczyć
tego szczęścia. - spoglądam na nią z drobnymi łzami.
- Teraz ty jesteś ważniejsza! Choć raz mogła być pomyśleć o swoim
szczęściu Jeanett.! Zawsze martwisz się o nas. Kochamy cię, czasem my
chcemy pomóc ci!
- Ja też was Kocham! Na prawdę nie chciałam was tym zranić.- ocieram
kilka łez i przyciągam brunetkę mocno do siebie. - Przepraszam.
- Po prostu obiecaj mi że więcej tego nie zrobisz!
- Obiecuję!
*
Veronic na chwilę opuszcza moją salę, a ja pozostaje w niej z nadal
śpiącym blondynem. Bawię się jego palcami czym sprawiam że chłopak się
budzi. Przeciera zaspane oczy i spogląda na mnie. Podnosi się z krzesła
by usiąść obok mnie na rogu białego łóżka szpitalnego. Chce nacieszyć
swoje oczy widokiem moich brązowych tęczówek, tak jak by ich nie widział
długi czas, a minęło przecież tylko kilka, lub kilkanaście godzi.
Uśmiecha się delikatnie po czym swoją dłonią gładzi mój policzek.
Zatrzymuję jego ciepłą dłoń by móc chwilę dłużej nacieszyć się jego
dotykiem.
- Martwiłem się, ale widzę że nie potrzebnie. - delikatnie przesuwa swój
kciuk po moim policzku, czym wywołuje u mnie przyjemne ciepło. Nic nie
opowiadam, po prostu ciesze się ze jest tu obok mnie, że martwił się, że
czekał. Czuję zmęczenie, jednak chce jak najdłużej cieszyć się widokiem
jego cudownie niebieskich oczu. Cichym szeptem proszę go by położył się
obok mnie, by mnie przytulił i po prostu był. Niczego więcej nie
potrzebowałam do szczęścia. Wtulona w jego tors czuję ciepło bijące od
niego. Jedną dłonią obejmuję mnie w tali a drugą bawi się kosmykami
moich długich włosów. Delikatnie podnoszę głowę by złączyć nasze usta w
jednym długim pocałunku. Nasze wargi odnajdują się tak jakby dopiero się
poznawały. Wiedziałam że to wszystko co teraz się dzieje, jest czymś w
rodzaju sprawdzianu dla nas. Nie wiedziałam tylko czy zdamy go
pozytywnie.
* Madelin*
- Wybudziła się? Na prawdę? Postaramy się być jak najszybciej. - mówię z
wielką ulgą do słuchawki mojego telefonu. - Do zobaczenia na miejscu. -
wciskam przycisk kończący rozmowę i odkładam telefon na komodę.
- I jak Jeanett? - loczek spogląda na mnie pytającym wzrokiem.
- Wybudziła się. - uśmiecham się delikatnie.
- Tak? To świetna wiadomość. - podchodzi do mnie i całuję mnie
delikatnie czoło jednocześnie obejmując mnie pasie. Dobrze wie jak
bardzo martwiłam się o przyjaciółkę i ile zdrowia mnie to kosztowało. -
To co jedziemy do niej?
- Tak tylko jeszcze skoczę do łazienki. - uśmiecham się i zgrabnie
wymijam mojego chłopaka i zamykam się w niewielkiej łazience.
Gdzieś z szafki wyciągam niewielkie pudełko. Nie jestem pewna czy
moje przeczucia są dobre. Od pewnego czasu stałam się bardziej zmęczona,
mój apetyt się powiększył i mam różne zachcianki. To zwiastowało tylko
jedno, jednak chciałam być pewna. Zrobiłam test, odczekałam kilka
minut. Z sercem w gardle sprawdziłam wynik. Zamarłam. Wyszedł
pozytywnie, co oznaczało że jestem w ciąży. Nie wiedziałam czy mam się
cieszyć czy płakać. Stałam w wielkim obłędzie. Długa cisza i natłok
myśli,i nadal test w mojej dłoni. Harry zaniepokojony ciszą próbuję mnie
ocudzić . Po długich wołaniach wyłamuję zamek w łazience i wręcz wbiega
o środka.
- Madelin? Boże nic ci się nie stało? Czemu się nie odzywasz? -
podchodzi do mnie i delikatnie ogląda każdą część mojego ciała. Spogląda
na test który trzymam. Znów spogląda na mnie tym razem z dziwnym
błyskiem w oku. - Czy to? - pyta.
- Jestem w ciąży! Harry będziemy mieć dziecko! - Oszołomiony moimi słowami bierze mnie na ręce i okręca kilka razy.
- Kocham cię i zadbam by nic nie brakowało naszemu maleństwu. - delikatnie ale z czułością muska moje usta swoimi.
nie ma słów żeby to opisać...
OdpowiedzUsuńSą maskaryczna huśtawka emocjonalna !!! to jest cudowne..:)
OdpowiedzUsuń