wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 34.

[podkład - koniecznie włączyć!]

*Jeanett*
Przewijam się przez białe sale, korytarze i gabinety. Życie toczy się gdzieś obok mnie, nie mogę skupić się na zadawanych mi pytaniach. Nieobecnym wzrokiem patrzę na lekarza, który prowadzi swoje badania by dobrze mnie przygotować. Odliczam minuty, z każdą chwilą staję się bardziej nerwowa. Gdzieś pomiędzy spoglądaniem na zegarek, przewijają  się twarze dobrze mi znane, twarze moich przyjaciół, którzy wiernie towarzyszyli w mojej przeprawie. Już tylko pięć minut, pięć minut by znaleźć się pomiędzy życiem a śmiercią. Staję się coraz bardziej śpiąca. Cztery minuty. Naglę przebłyski światła, białe ściany i szybkie poruszanie. Ciepły uścisk i lekko uśmiechnięta a zarazem pełna zdenerwowania twarz Nialla. Trzy minuty. Chłopak całuje mnie delikatnie, lecz ja nie mogę odwzajemnić pocałunku. Moje bezładne ciało nie może zareagować, choć bardzo chce. Dwie minuty. Już teraz oddzielają nas drzwi których on nie może przekroczyć. Teraz sama muszę pokonać czekającą mnie drogę. Minuta. Wielkie poruszenie, pełno zielonych kitlów i masek. Wiem to już teraz. Już czas, teraz tylko ciemność.
*
Ostre światło które mocno drażni moje spojówki. Mrugam mocniej kilka razy, by po chwili móc już normalnie rozejrzeć się po pomieszczeniu. Biała sale nie jest duża, mieści się w niej tylko jedno łóżko, nocna szafka i nieduża lampka stojąca na niej, oprócz tego oczywiście wszystkie przyrządy i pełno migających diod. Obok mojego łóżka na niewielkim krześle słodko śpi, ciągle trzymając mnie za rękę, niebieskooki blondyn. Nie chce go budzić, wiem że to wszystko jest tak samo męczące dla niego jak i dla mnie. Za szklaną szybą widzę uśmiechniętą twarz Veronic, macha mi z radością i wchodzi do sali w której jestem. Podchodź zgrabnie wymijając chłopaka i z radości mnie ściska.
 - Jak się czujesz? - zajmuję wygodnie miejsce na moim łóżku, by być bliżej mnie.
- Cieszę się ze wszystko poszło dobrze, bałam się że,,że może mnie tu już nie być. - przy niej nie potrafię kłamać. Choć bym chciała potrafi to wyczuć, zna mnie tak dobrze.
- Lekarz powiedział ze wszystko jest na dobrej drodze! Więc teraz tylko będzie lepiej! - uśmiecha się szeroko.
- Mam nadzieje! - próbuję podzielić jej entuzjazm, jednak nie chce cieszyć się za wcześnie.
- A tak swoją drogą, to kiedy chciałaś nam powiedzieć? - spogląda na mnie wymownie. - Gdyby nie Liam, nic bym nie wiedziała! Jeanett, przecież jesteśmy przyjaciółkami!
- Nie chciałam wam dodawać kłopotów. - spuszczam wzrok, wiem jak bardzo tym je zawiodłam. Nie chciałam tego zrobić, jednak nie mogła bym patrzyć jak się mną przejmują. Nie należę do osób które lubią gdy ktoś się nad nimi lituję. - Byłyście szczęśliwe, ty miałaś Louisa, po prostu promieniałaś. A Madelin, w końcu wyglądała na taką szczęśliwą! Nie jestem dumna z tego co zrobiłam, jednak nie chciałam wam w tedy niszczyć tego szczęścia. - spoglądam na nią z drobnymi łzami.
- Teraz ty jesteś ważniejsza! Choć raz mogła być pomyśleć o swoim szczęściu Jeanett.! Zawsze martwisz się o nas. Kochamy cię, czasem my chcemy pomóc ci!
- Ja też was Kocham! Na prawdę nie chciałam was tym zranić.- ocieram kilka łez i przyciągam brunetkę mocno do siebie. - Przepraszam.
- Po prostu obiecaj mi że więcej tego nie zrobisz!
- Obiecuję!
*
Veronic na chwilę opuszcza moją salę, a ja pozostaje w niej z nadal śpiącym blondynem. Bawię się jego palcami czym sprawiam że chłopak się budzi. Przeciera zaspane oczy i spogląda na mnie. Podnosi się z krzesła by usiąść obok mnie na rogu białego łóżka szpitalnego. Chce nacieszyć swoje oczy widokiem moich brązowych tęczówek, tak jak by ich nie widział długi czas, a minęło przecież tylko kilka, lub kilkanaście godzi. Uśmiecha się delikatnie po czym swoją dłonią gładzi mój policzek. Zatrzymuję jego ciepłą dłoń by móc chwilę dłużej nacieszyć się jego dotykiem.
- Martwiłem się, ale widzę że nie potrzebnie. - delikatnie przesuwa swój kciuk po moim policzku, czym wywołuje u mnie przyjemne ciepło. Nic nie opowiadam, po prostu ciesze się ze jest tu obok mnie, że martwił się, że czekał. Czuję zmęczenie, jednak chce jak najdłużej cieszyć się widokiem jego cudownie niebieskich oczu. Cichym szeptem proszę go by położył się obok mnie, by mnie przytulił i po prostu był. Niczego więcej nie potrzebowałam do szczęścia. Wtulona w jego tors czuję ciepło bijące od niego. Jedną dłonią obejmuję mnie w tali a drugą bawi się kosmykami moich długich włosów. Delikatnie podnoszę głowę by złączyć nasze usta w jednym długim pocałunku. Nasze wargi odnajdują się tak jakby dopiero się poznawały. Wiedziałam że to wszystko co teraz się dzieje, jest czymś w rodzaju sprawdzianu dla nas. Nie wiedziałam tylko czy zdamy go pozytywnie.
* Madelin*
- Wybudziła się? Na prawdę? Postaramy się być jak najszybciej. - mówię z wielką ulgą do słuchawki mojego telefonu. - Do zobaczenia na miejscu. - wciskam przycisk kończący rozmowę i odkładam telefon na komodę.
- I jak Jeanett? - loczek spogląda na mnie pytającym wzrokiem.
- Wybudziła się. - uśmiecham się delikatnie.
- Tak? To świetna wiadomość. - podchodzi do mnie i całuję mnie delikatnie czoło jednocześnie obejmując mnie pasie. Dobrze wie jak bardzo martwiłam się o przyjaciółkę i ile zdrowia mnie to kosztowało. - To co jedziemy do niej?
- Tak tylko jeszcze skoczę do łazienki. - uśmiecham się i zgrabnie wymijam mojego chłopaka i zamykam się w niewielkiej łazience.
   Gdzieś z szafki wyciągam niewielkie pudełko. Nie jestem pewna czy moje przeczucia są dobre. Od pewnego czasu stałam się bardziej zmęczona, mój apetyt się powiększył i mam różne zachcianki. To zwiastowało tylko jedno, jednak chciałam  być pewna. Zrobiłam test, odczekałam kilka minut. Z sercem w gardle sprawdziłam wynik. Zamarłam. Wyszedł pozytywnie, co oznaczało że jestem w ciąży. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy płakać. Stałam w wielkim obłędzie. Długa cisza i natłok myśli,i nadal test w mojej dłoni. Harry zaniepokojony ciszą próbuję mnie ocudzić . Po długich wołaniach wyłamuję zamek w łazience i wręcz wbiega o środka.
- Madelin? Boże nic ci się nie stało? Czemu się nie odzywasz? - podchodzi do mnie i delikatnie ogląda każdą część mojego ciała. Spogląda na test który trzymam. Znów spogląda na mnie tym razem z dziwnym błyskiem w oku.  - Czy to? - pyta.
- Jestem w ciąży! Harry będziemy mieć dziecko!  - Oszołomiony moimi słowami bierze mnie na ręce i okręca kilka razy.
- Kocham cię i zadbam by nic nie brakowało naszemu maleństwu. - delikatnie ale z czułością muska moje usta swoimi.

2 komentarze: