[muzyka]
*Jeanett*
- Po operacji zabieram cię na wycieczkę! - uśmiecha się uroczo Niall, zjadając kanapki które wspólnie przygotowaliśmy.
- Ale ja nie wiem czy się zgodzę! - mruczę pod nosem,mając nadzieję że chłopak nie usłyszy.
- Jeanett co ty mówisz? - spogląda na mnie dławiąc się kawałkiem kanapki.
- Nie wiem czy się zgodzę! - powtarzam już głośniej, tym razem spoglądając w niebieskie oczy blondyna.
- Przecież to twoja szansa! - spogląda na mnie nie rozumiejąc mojej decyzji.
- Nie chce skończyć jak warzywo! Nie chce by ktoś musiał się nade mną
litować i pomagać w najprostszych czynnościach, nie chce widzieć Waszego
smutku! - wierzchem dłoni ocieram drobne łzy, które zebrały się pod
moim powiekami.
- Co ty mówisz? Nie traćmy nadziei, nie traćmy jej teraz gdy ktoś nam ją
dał. - obejmuję moją twarz swoimi dłońmi i spogląda głęboko w moje
oczy. - Zawsze będziemy cię kochać, nie ważne jaka będziesz, ważne że
będziesz. - uśmiecha się pokrzepiająco i niespodziewanie muska moje
usta swoimi.
- Niall. - wydaję z siebie cichy jęk, delikatnie odsuwając się od
blondyna. Chłopak spogląda na mnie z wyraźnym zakłopotaniem. Nie jest
pewien czy zrobił dobrze, z niepewnością czeka na moją reakcję, lecz ja
sama nie wiedziałam co mam zrobić.
- Niall, nie wiem czy powinniśmy teraz,,, - spuszczam wzrok bo wiem że blondyn oczekiwał innych słów.
- Przepraszam. - odwraca się delikatnie ode mnie i kieruję się w stronę drzwi z zamiarem wyjścia.
- Niall mi nie o to chodziło. - zatrzymuję go, łapiąc jego dłoń i mocno
ściskając. Przeszywa mnie miły dreszcz, jednak ignoruję to uczucie. -
Boje się że jeśli coś pójdzie nie tak,,, ja po prostu nie chce byś
cierpiał. Potrzebuję Cię! - przygryzam dolną wargę i czekam na jego
reakcję. Przez dłuższą chwilę bez jakich kol wiek ruchów, stoimy na
środku mojego pokoju. Gdy już tracę nadzieję że zrozumie co czuję,
odwraca się w moją stronę i z drobnymi łzami spływającymi po jego
policzkach kolejny raz łączy nasze wargi w subtelnym pocałunku.
- Nic nie pójdzie źle, wszystko będzie dobrze! - mówi opierajac swoje
oczło o moje. - Nie mogę cię stracić! - spogląda na moje lekko zaszklone
tęczówki. - Nie pozwolę na to! - mówi stanowczo a spod moich powiek
wydobywa się coraz więcej słonej cieczy.
*Veronic*
Przecieram zaspane oczy i spoglądam na zegarek. Wskazuję on godzinę
ósmą trzydzieści, delikatnie przewracam się na drugą stronę by nie
obudzić, jeszcze śpiącego bruneta, który z lekkim uśmiechem spoczywa
obok mnie. Zastanawiam się co tak naprawdę ostatnio się zdarzyło, co
zdarzyło się między nami. Z całkiem obcej osoby, stał się dla mnie kimś
bez kogo nie mogę normalnie funkcjonować. Jego delikatny a zarazem
czarujący uśmiech sprawia że miękną mi kolana, zabójcze poczucie humoru i
niecodzienna osobowość, to to w czym się na prawdę zakochałam. Potrafił
najgorsze chwilę obrócić w żart i sprawić by na mojej buzi pojawił się
uśmiech. Ale jednak mimo wszystko potrafił być wrażliwy, opiekuńczy i
czuły. Pierwszy raz od długiego czasu czuję się na prawdę
szczęśliwa,kochana i przede wszystkim ja kocham kogoś.
Po kilku minutach moich samotnych przemyśleń mój towarzysz budzi się.
Przeciera zaspane oczy i z wielkim uśmiechem spogląda w moją stronę.
Podnosi się delikatnie na łokciach by móc znaleźć się nade mną.
- Dzień dobry. - witam go najładniejszym uśmiech na jaki mnie stać.
- Dzień dobry, Kocham Cię! - delikatnie muska moje wargi i odwzajemnia uśmiech.
Nareszcie doczekałam się tego 33 rozdziału ja się normalnie uzależniłam od twojego bloga ale takie małe pytanko a co z Madelin..??? :D
OdpowiedzUsuń