czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 3.

* Veronic*
Może to nie był dobry pomysł wybierając się do mieszkania chłopaków, jednak co możemy innego zrobić. Ale co nam to dało?! Tak na prawdę nic. Nic nie wiemy, niczego się nie dowiedziałyśmy,a krótka rozmowa z chłopakami sprawiła ze Janett stała się bardziej nerwowa. Widziałam jak ją to wszystko boli. Tak samo bolało i mnie. Ta bezradność, to głupie uczucie ze nic nie możemy, to okropnie boli. Janett została wyprowadzona z równowagi co sprawiło że nie wytrzymała. Wybuchła na blondyna który widać było że irytował ją od początku.
Dziś kolejny dzień naszej bezradności. Zostałam sama w mieszkaniu co doprowadzało mnie do lekkiego szału. Nie lubiłam na długo pozostawać sama. By zabić czas i przy okazji nudę włączyłam telewizor na jednym z kanałów muzycznych. Kolejny raz leciała ich piosenka. Ale dlaczego ja się dziwie?. Przecież tak na prawdę śpiewają dobrze, a wręcz świetnie. Tak bardzo zastanawiało mnie życie Madelin. To dlaczego nie chce nam nic powiedzieć. Co takiego zrobił Harry, dlaczego nie są razem?. W mojej głowie kłębiło się tak wiele pytań, na które miałam nadzieje poznać kiedyś odpowiedź. Bałam się że z Janett popełniamy błąd ingerując tak bardzo w życie Madelin. Jednak jak inaczej możemy sprawić by była szczęśliwa? Jak mam jej pomóc gdy nie znamy powodu jej stanu. Bałam się że coś pójdzie nie tak, że zrobimy coś takiego że Madeline nie wybaczy nam do końca życia. Szybko odpędziłam z głowy tą myśl. Ciche pukanie do drzwi przerwało moje rozmyślanie.
- Cześć. - w drzwiach mieszkania zobaczyłam bardzo skrępowanego bruneta, jednego z przyjaciół Harrego.
- yyy.. cześć. - byłam zaskoczona jego obecnością tutaj.
- Możemy pogadać? - zapytał i podniósł wzrok na mnie. Jego oczy wydawał się być takie puste, bez jakiego kol wiek wyrazu. Nie wiedziałam jak to zrozumieć. Czy coś dzieje się w jego życiu, czy aż tak przejmuje się tym co dzieje się z Harrym.W duchu miałam nadzieje ze poznam odpowiedź, bo widok tak załamanego chłopaka bolał, bolał gdzieś w środku.
- Tak, wejdź. - uchyliłam szerzej drzwi i wpuściłam bruneta do środka.
Wprowadziłam go do kuchni gdzie zaparzyłam dwa kubki mojego ulubionego napoju, kakaa. Postawiłam przed nim kubek i usiadłam na przeciw.
- Skąd wiedziałaś że uwielbiam kakao? - zapytał. Osłupiałam. Nie zdawałam sobie z tego sprawy ze może lubić kakao.
- yyy.. nie wiedziałam. Po prostu to mój ulubiony napój i często częstuj nim gości.- uśmiechnęłam się i wypiłam łyk z pełnego po brzegi kubka. Przez dłuższą chwilę trwała cisza. Jednak nie była to uciążliwa cisza. Wiedziałam że muszę dać chłopakowi czas, by w końcu przybliżył mi cel swojej wizyty.
- Też chce pomóc. -  w końcu zabrał głos.
- Pomóc?
- Pomóc byśmy w końcu dowiedzieli się co tak na prawdę dzieje się z Madeline i Harrym. - odstawił kubek i czekał na reakcje z mojej strony.
- Ale wiesz że to nie będzie łatwe! I możemy ponieść za to wielkie konsekwencje. - spojrzałam w jego tęczówki. Gdzieś głęboko w nich znalazłam determinacje i chęć podjęcia się trudnego zadania jakim było dowiedzenie się prawdy.
- Zdaje sobie sprawę. Jednak jak mamy im inaczej pomóc skoro sami tego od nas nie chcą.!
- Czeka nas trudne zadanie. Jednak mam nadzieje że poradzimy sobie. - uśmiechnęłam się pokrzepiająco do chłopaka. Odwzajemnił uśmiech a jego oczy nabrały lekkiego koloru. Już nie były puste i smutne.
- Przepraszam ale muszę już iść. - wstał i skierował swoje kroki w stronę wyjścia.
- Gdy będziesz coś wiedział odezwij się, ja tez postaram się czegoś dowiedzieć.
- Jeśli tylko coś to dam znać. I ja jestem Louis. - uśmiechnął się delikatnie i podał mi dłoń którą lekko uścisnęłam.
- Veronic.
- To do zobaczenia Veronic. - odpowiedział i zniknął za drzwiami.
__________________________________
Przepraszam za jakość.. nie najlepszy ale dziś nic bardziej przystępnego nie jestem w stanie napisać.

1 komentarz: