wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 2.

*Janett*
Pełna obaw weszłam z Veronicą do środka pokaźnego domu. Czułam się okropnie, okropnie z dwóch powodów. Ingeruje w życie prywatne mojej przyjaciółki i co gorsza grzebiąc w jej laptopie czytam prywatne wiadomości. Czuje się na prawe okropnie.Ale wierze  że kiedyś może w dalekiej przyszłości, bardzo dalekiej wybaczy nam.
Czułam strach i drżenie rąk Veronic. Wiedziała że denerwowała się tak samo jak ja. Bo tak na prawdę , nie wiedząc co chcemy powiedzieć, przychodzimy do domu zespołu. Stałyśmy w progu, o dziwo mieszkanie wydawało się być puste. Jednak wcale tak nie było.Moje serce zabiło szybciej gdy zauważyłam schodzącego z góry bruneta i kręconych włosach. Gdy zbliżył się do nas rozpoznałam w nim chłopaka ze zdjęć. Byłam pewna że jest ro Harry. Jednak coś mi nie pasowało. Nie był on tak uśmiechnięty jak na zdjęciach z Madeline.Jego blada cera i podkrążone oczy sprawiały ze niczym nie przypominał tamtego chłopaka.W tym momencie zdałam sobie sprawę że on cierpi, cierpi jak Madeline. Może wina nie leżała tylko po jego stronie. Przyszłam z zamiarem zrównania go z ziemią. Jednak w tym momencie wszystkie moje zamiary straciły jaki kol wiek sens.W Harrym odnalazłam tą samą zagubioną osobę co w Madeline.
- Kim wy jesteście? Co tu robicie? - usłyszałam cichy i ochrypnięty głos chłopaka.
- yyy.. Ty jesteś Harry prawda? - nie wiedziałam co mam powiedzieć. Wszystko co ułożyłam sobie w głowie teraz zdawało się być bez sensu.
- Tak! Ale o co chodzi? Tak w ogóle skąd macie ten adres?
- Po prostu mamy. Teraz to nie jest ważne.
- Dziewczyny rozumiem że jesteście naszymi fankami, ale też chcemy mieć trochę prywatności.
- Alee.. - Veronica próbowała coś powiedzieć jednak chłopak nie chciał jej dopuścić do słowa.
- Dziewczyny zrobimy sobie z wami kilka zdjęć, podpiszemy co chcecie, tylko proszę nie mówcie o tym adresie nikomu. Idę po chłopaków, zaraz wracam. - zniknął w jakimś pomieszczeniu.
- On nie chce nas słuchać! - Veronica złapała się za głowę.
- Ale widziałaś go? On też cierpi!
- Co ty mówisz? Cierpi? Przecież... ja już nic nie rozumiem.
- Przecież my nie wiemy co tak na prawdę zaszło! Veronica, my nic nie wiemy! Może to nie była tylko jego wina? Mad... - ucichłam bo do pokoju wrócił Harry z czwórką chłopków.
- Cześć. Dziewczyny powiedzcie skąd macie ten adres? - zapytał blondyn. To pytanie coraz bardziej mnie irytowało.Rozumiem że chcieli mieć trochę prywatności ale czy ich fanki były aż tak nachalne!
- Louis weź od nich aparat i zrób wszystkim zdjęcie. - powiedział jeden z reszty chłopaków.
- Ale my nie chcemy żadnych zdjęć, autografów i tego typu rzeczy. - wybuchłam. Miałam dość tego że nie chcieli dać dojść nam do słowa.
- Co wy w ogóle chcecie? Co tu robicie? - kolejny raz odezwał się blondyn, który od początku trochę mnie irytował.
- Jeśli to kolejne propozycje matrymonialne, to dziewczyny nie obraźcie się ale nie w taki sposób. - tym razem głos zabrał chłopak z troszkę ciemniejszą karnacją.
- STOP! - krzyknęłam- Dacie nam dojść do słowa? - chłopcy zamilkli - Nie jesteśmy waszymi fankami, nie znamy was i tym bardziej nie chcemy wam składać propozycji matrymonialnych. - tu wymownie spojrzałam na Mulata. - Jesteśmy tu ze względu na... - przerwałam, bałam się jak zareaguje Harry. - ze względu na Madeline.
- Madeline? - wyszeptał Harry i cały pobladł. - Ale czy coś się stało?
- Ty nam powiedz? Co się dzieje, co się z wami dzieje?! - Veronica stanęła na wprost niego - Może ty chociaż nam to wyjaśnisz.
- Co mam wyjaśniać!? Że straciłam coś na czym okropnie mi zależało? Nie mam sił na jakie kol wiek wyjaśnienia.! - zniknął w którymś pomieszczeniu.
W tym momencie zrozumiał że dwa miesiące sprawiły ze nic nie wiemy o naszej przyjaciółce. Z bezradności opadłam na jedno z krzeseł stojących w salonie.
- Czy będzie tak trudno do końca? - spojrzałam na Veronic. Nic nie odpowiedziała, jednak wiedziała ze przeżywa to tak sam jak ja.
- Ale my dalej nie wiemy kim wy jesteście! - kolejny raz to samo pytanie. Byłam już za bardzo rozdrażniona aby zareagować spokojnie i w normalny sposób.
- Czy tylko na tym ci teraz zależy? - wybuchłam na blondyna który zadał to pytanie. - Nie interesuje cię co dzieje się z Twoim przyjacielem? -  wstałam i podeszłam do niego bliżej, stałam z nim twarzą w twarz.
- Interesuje!
- No jakoś tego nie widzę.! - wyszłam z mieszkania a za mną wybiegła Veronic.
Byłam okropnie zła. Zła na tego człowieka. Dlaczego tak go to nie interesuję. Nie potrafiła bym tak jak on nie interesować się sprawami przyjaciółki. Gdzieś w głębi bolała mnie ta jego obojętność. Na prawdę bolała.

1 komentarz:

  1. świeetny , kocham te imaginy ,
    Czeekam z niecierpliwością na 3 część !
    proszę szybko ! <3

    OdpowiedzUsuń