[muzyka]
Promienie letniego słońca delikatnie muskają moją twarz, wyrywając mnie z
mojego letargu. Zdenerwowanie które pojawiło się poprzedniego wieczrou
zmieniło się w podekscytowanie. Podchodzę do okna i jednym zgrabnym
ruchem rozsówam zasłony, by wpuścić do pokoju jeszcze więcej gorących
promieni. Mimo godzin porannych, dzień zapowiadał się na prawdę piękny i
gorący, a to żadkość w Londynie. Z uśmiechem na ustach udałam się pod
prysznic. Po wykonaniu porannej toalety, ubrana w luźny T-shirt, ciemne
rurki i czerwone Conversy, schodzę na śniadanie.
Schodząc długimi schodami dociera do mnie cudowny zapach
naleśników. Domyślałam się kto jest ich wykonawcą. W kuchni ujrzałam
zielonooką brunetkę, która z uśmiechem przygotowywała posiłek. Posiłek
był niezwykły, ponieważ dziewczyna przygotowała go na wyjątkowe okazję, a
taka okazja była właśnie dziś. Veronic gdy tylko mnie zauważyła
przygotowała dwa naleśniki, polewając je sosem oraz bitą śmietaną i
postawiła je przede mną, zachęcając do ich skonsumowania.
- Smacznego! - uśmiechnęła się serdecznie i powróciła do
przygotowywania kolejnych, bo jak się okazało, byłam pierwszym gościem
na śniadaniu. Sama nie protestowałam długo. Usiadłam przy dużym
drewnianym stole, mogącym pomieścić ok. 10 osób, i wzięłam do ust
pierwszy kawałek. Smak był tak cudownie pyszny że aż sam rozpływał się w
ustach.
- Matko jakie to pyszne! - zwróciłam się do przyjaciółki, w odpowiedzi widząc szereg jej śnieżnobiałych ząbków.
- Wiem. - odpowiedziała jak zawsze skromnie.
Niedługo po mnie do kuchni zawitała roześmiana para, Jeanett i
Niall. Swoją drogą odkąd są razem, Jeanett na prawdę dużo się uśmiecha.
- Ooo naleśniki! - Niall uśmiecha się zaglądając Veronic przez ramię.
- Ty to wiecznie głodny. - komentuję jego słowa Jeanett, cicho się podśmiewając.
Irlandczyk z cwanym uśmiechem odwraca się w jej kierunku, serwując
jej serie łaskotek. Brunetka szybko wyrywa się i ucieka blondynowi w
stronę salonu, chłopak bez zastanowienia goni ją.
- Jak dzieci. - Veronic uśmiecha się pod nosem i przygotowuję dla wesołej pary naleśniki.
Z salonu dociera do nas tylko głośny krzyk Jeanett przerwany
napadami śmiechu, a po chwili do kuchni wraca Niall niosąc Jeanett
przełożoną przez ramie. Widząc ich nie mogę powstrzymać tłumionego
śmiechu, Veronic podąża moim przykładem, widząc Jeanett walcząc w
objęciach chłopaka.
- Macie tu naleśniki. - Veronic stawia dwa talerze na stole a Niall automatycznie odstawia Jeanett i zabiera się za jedzenie.
- Mhhh... nie ma to jak mieć chłopaka który bardziej niż ciebie kocha
jedzenie! - mówi Jeanett łapiąc równowagę. Niall na jej słowa mocno
przyciąga ja do siebie i namiętnie całuje w usta. - Hmmm już nic nie
mówiłam. - siada obok niego i delektuję się swoim posiłkiem.
- Aaaaa dziewczyno ty będziesz mieszkać z nami wiecznie! Przecież to
jest tak cudownie pyszne. - Niall uśmiecha się i ładuje do swoich ust
kolejny kawałek naleśnika.
W kuchni pojawia się już reszta chłopaków. Louis podchodzi do
Veronic i obejmując ją w pasie składa delikatny pocałunek na jej ustach.
Zielonooka odwzajemnia gest i z uśmiechem wtula się w chłopaka. Nie
widzę w śród nich mojego loczka, lekko zaniepokojona próbuję wypytać
chłopaków.
- Kochana przecież Pan młody nie może widzieć Panny młodej przed ślubem.
- odpowiada mi Liam i z uśmiechem czeka na swoją porcję naleśników.
- Wiec nasza kochana Madelin idziesz z nami aby Harry mógł zjeść
śniadanie! - Veronic pociąga mnie za ręce i razem z Jeanett wyprowadzają
mnie z kuchni wprost do mojego pokoju.
***
- Madelin, Lou już przyszła. - przez drzwi do mojego pokoju krzyczy Veronic a ja przygotowuję miejsce dla fryzjerki.
- Niech wejdzie.
- Cześć Madi! - kobieta wita mnie subtelnym całusem w policzek. - I jak zdenerwowana?
- Troszkę. - uśmiecham się widząc drobną blondyneczkę która stąpa tuż obok swojej mamy.
- Cześć Lux. - kucam obok małej delikatnie łapiąc ją za rączkę.
Dziewczynka z uśmiechem tuli się do mnie. Po daniu malutkiej zabawek
rozłożonych na kocu, Lou zaczyna układać mi fryzurę, którą wcześniej
wybrałam.
Po nie całej godzinie jestem już gotowa. Cudowna biała suknia
sięgająca aż do ziemi, delikatnie podkreśla moją smukłą sylwetkę.
Cudowna fryzurka a w nią wpięty biały welon. Już tylko kilka minut.
Kilka minut i stanę się inną kobietą, stanę się Panią Styles. Ostatnie
poprawki i uśmiechnięty Louis który zagląda do mojego pokoju.
- Gotowa? - podchodzi i podstawia mi swój łokieć by wyprowadzić z pokoju.
Ufffff biorę głęboki oddech i łapię bruneta pod rękę.
- Gotowa.
_______________________________________
Wytwór mojej wyobraźni stworzony w Frassesie,, podczas posiedzenia gdy czekałam na autobus! Po dramatycznym telefonie dreamerr22~!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz