piątek, 30 marca 2012

Prolog.

- Dlaczego to robisz? Powinnam zrozumieć ze chcesz sie mną zabaiwć. - przez łzy wkrzykuje ci pare słów które ranią moje serce.
- Nie, nie chciałem się Tobą zabawić! - powtarzasz. Nie chce tego słuchać.
- Czyli kłamałeś! - spoglądam w Twoje zielone tęczówki.
- Kiedy?
- Gdy mówiłeś kocham! - ocieram łzy a lewą pięścią walę cię w klatkę piersiową.
- Madeline. - łapiesz mnie za dłoń. Próbuje ci ją wyrwać.
- Co chesz mi jeszcze powiedzieć? Kolejny raz okłamać. Zostaw mnie w spokoju. - wskazuje drzwi.
- Madeline na pewno tego chcesz? - pytasz bezczelnie wpatrując się w tego koloru co Twoje moje zielone tęczówki. Przez chwilę się wacham.
- Tak.  - wypowiadam to naprawdę stanowczo. Wachasz się przez kilka minut, lecz w końcu opuszczasz moje mieszkanie. Opadam z bezsilności na podłogę. Zanoszę się głośnym płaczem którego i tak nikt nie usłyszy. Głośny krzyk mojego serca przecina na wskroś każdą komurkę mojego ciała. Serce rozpada sie na milon drobnych kawałków. Dlaczego? Dlaczego tak podle się zachwujesz. Kiedyś byłeś inny. I właśnie tego prawdziwego ciebie pokochałam. Nie tego człowieka którym się stałeś. Ranisz za każdym razem. Jednak i tak wina zawsze leży po mojej stronie. Powinnam się z tym pogodzić, jednak nie potrafie.
***
Mija kilka dni od naszego rozstania. Przez te dni nie mogłąm pogodzić z życiem. Przez chwilę miałam ochotę zażyć kilka tabletek i po prostu usnąć, ale już nigdy więcej sie nie obudzić. Jednka potrafiłąm znaleźć gdzieś ten sens życia. Dzięki pomocy przyjaciół odnalazłam nowy sens życia.
- Zostańcie u mnie na kilka dni. - zaproponowałam dziewczyną gdy zbierały się do wyjścia.
- No nie wiem. - popatrzyły na siebie i po krótkim namyśle zdecydoway się zostać.
- Zostańmy, to dla jej dobra musimy jej teraz pomóc. - usłyszałam szepty dziewczyn gdy wysłam pod pretesktem otrzymania esemesa.
- Wiesz co Veronica, mam okropną ochotę dorwać go. Po prostu za to co jej zrobił dać mu nauczkę.!
- Uwież mi ja też, ale nic o nim nie wiemy. Co nam da że ma na imię Harry.!
- Ale ja nie mogę patrzyć jak ona cierpi! - Janett usiadła z bezradności na krześle.
- Myślisz ze ja mogę! Ale teraz tylko możemy pomóc jej dojść do siebie.
- Ale obiecajmy sobie że nigdy mu tego nie wybaczymy.! Dla Madeline!
___________________________________________________________
Coś nowego. Pisane dla dwóch dziewczyn które okropnie kocham! Mam nadzieje ze wybaczą mi taki początek! ;* ♥